Pierwotnie spotkanie pomiędzy rzeszowską PGE Marmą a KMŻ Lublin miało odbyć się 24 sierpnia, jednak z powodu deszczu zostało ono przesunięte o tydzień. Zrodziło to niemały problem dla działaczy lubelskiego klubu, bowiem w tym samym dniu w Zielonej Górze ma odbyć się turniej "żużlowej Ligi Mistrzów", w którym wystąpić ma desygnowany do składu angielskiego Poole Pirates lider "Koziołków", Australijczyk Davey Watt.

 

Lubelski klub zwrócił się z prośbą o przełożenie ligowego spotkania, jednak ani PGE Marma ani Główna Komisja Sportu Żużlowego nie wyrazili na to zgody. Początkowo chcieliśmy się dogadać z Marmą i ustalić datę powtórki meczu na 2 września, jednak rzeszowianie nie zgodzili się na to, tłumacząc problemami z wynajmem stadionu. Niestety mamy już też negatywną decyzję dotyczącą naszego odwołania do GKSŻ. Oczywiście wciąż próbujemy działać, ale niestety nie mamy już zbyt dużych nadziei na pozytywne rozpatrzenie naszej prośby – powiedział na łamach SportEkspres.pl Andrzej Zając.

 

Kibice nad Bystrzycą nie kryją oburzenia tą sytuacją. Przypomnijmy, że lubelski klub obecnie zmuszony jest bronić się przed spadkiem do II ligi, w związku z czym muszą starać się o zwycięstwo w stolicy Podkarpacia. Wobec braku jednego z najważniejszych zawodników ekipy terenera Mariana Wardzały, szanse na dobry wynik dla lublinian znacznie maleją. Szczerze mówiąc jazda w Rzeszowie bez czołowego zawodnika oznacza, że nasze szanse na uzyskanie korzystnego wyniku spadają niemal do zera. Tym bardziej, że nie będziemy mogli skorzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika - dodaje prezes KMŻ Lublin.