Rozmowy z zawodnikami były trudne, każda ze stron chciała wynegocjować jak najkorzystniejsze dla siebie warunki. Dysponujemy jednak budżetem, którego nie możemy przekroczyć – przyznaje na łamach Kuriera Lubelskiego prezes klubu Andrzej Zając.
Prezes Zając chce mieć w składzie trzech juniorów, aby możliwe było wystawienie drużyny do rozgrywek o Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwo Polski. Jak na razie w składzie znaleźli się zawodnicy tacy jak: Ronnie Jamroży, Andriej Kobrin, Timo Lahti, Nike Lunna oraz Patryk Malitowski. Jedynym juniorem jest Oskar Bober, który zeszły sezon spędził w Grudziądzu.
Wydawałoby się, że „Koziołki” mają się wyśmienicie i wszystko idzie dobrą drogą. Jednak jeśli niewiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Brak odpowiednich funduszy łączy się ze złym stanem toru. Jak podkreśla prezes Zając, trzeba by było dowieźć około 250 ton sjenitu oraz dokonać kilku korekt wymagających odpowiedniej ilości pieniędzy, których klub obecnie nie posiada. W sierpniu Lublin ma być organizatorem finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, ale jeśli tor, bandy czy taśma startowa nie zostaną podreperowane, klub może nie otrzymać licencji do startów w drugiej lidze, a bez tego nie będzie ani mistrzostw, ani tym bardziej ligi, a co za tym idzie – pieniędzy.