Pierwszy bieg ułożył się dobrze dla gości. Na czele stawki był Andriej Karpov, który oprócz kilku wpadek świetnie sobie radzi w tym sezonie i jest jednym z liderów zespołu z Grodu Kraka. W tym biegu pojawił się również Damian Adamczak, który nie dawno został wypożyczony do łódzkiego klubu. Transfer jak narazie okazał się całkowicie nietrafiony, ponieważ w całym meczu Damian zdobył tylko 2 punkty i tylko w ramach pokonania krakowskiego juniora.
Gospodarze bardzo szybko odpowiedzili i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Kolejne cztery biegi wygrali 4:2, dzięki czemu uciekli na 6 punktów. Biegi wygrywał przede wszystkim Mads Korneliussen i Hans Andersen. Na liderów Orła nie było rady i świetnie dopasowani spokojnie wygrywali biegi. Korneliussen co prawda w późniejszej fazie obniżył nieco loty, ale świetnie zastąpił go Jakub Jamróg, który na początku jechał bardzo przeciętnie, a w pozostałych trzech biegach był niepokonany. Łodzanie cały czas nie potrafili ucieć swoim rywalom na bezpieczną odległość i przewaga oscylowała w okolicy 6 punktów. Z możliwości wykorzystania rezerwy taktycznej użytek zrobił Michał Widera. Do biegu 11. wystawił za Miesiąca Watta. Para gospodarzy dobrze wyszła z spod taśmy, ale Damian Adamczak szybko spadł na ostatnią pozycję. Na prowadzenie przedarł się natomiast Davey Watt i pewnie pognał do mety. O dwa punkty walczyli Andersen i Trojanowski. Duńczyk długo odpierał ataki Trojanowskiemu, ale oparł się im po paru okrążeniach. Wynik spotkania stał się jeszcze bardziej wyrównany i zawodnicy Wandy dali sygnał do ataku.
Goście jednak nie potrafili potem wygrywać biegów. Nie mieli szans z Jamrogiem czy Biełousowem. Rosjanin po pięknej walce w biegu 13. na trasie minął Watta. Przed biegami nominowanymi było jeszcze wszystko możliwe, ale przed Wandą stało trudne zadanie. 4 punkty do odrobienia były możliwe, ale walka ze świetnie jadącymi liderami Orła była trudna. Tym bardziej, że gonitwa 14 układała się fatalnie dla krakowian. Najpierw start ukradł Karpov, a później jeszcze dotknął taśmy i musiał za niego jechać Kaczmarek. Ukrainiec zawodził nieco w tym spotkaniu i to jego punktów zabrakło do wygranej. Gospodarze w tym biegu wyszli na podwójne prowadzenie, ale atakami męczył Paweł Miesiąc. Uporczywość okazała się skuteczna i na ostatnim okrążeniu minął Biełousowa. Na zwyciestwo w całym meczu to było jednak za mało.