W niedzielę podczas spotkania MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów z Unią Tarnów doszło do małego spięcia i ostrej wymiany zdań pomiędzy Krzysztofem Kasprzakiem, a ternerem Stanisławem Chomskim. Mirosław Kowalik w rozmowe z portalem polskizuzel.pl nie rozumie ostatnich zachowań Polaka, gdyż sytuacja z ostatniego spotkania nie jest jedyną w ostatnim czasie, i uważa, że zawodnik nie powinien się zachowywać w ten sposób. - To nie był ładny obrazek. Zresztą do większości ostatnich zachowań Krzysztofa można mieć wiele zastrzeżeń. Kompletnie nie rozumiem jak on mógł się wykłócać o start w biegach nominowanych skoro miał mniej punktów od kolegów z zespołu. Policzył, że razem z bonusami ma tyle samo co Linus Sundstroem, ale od kiedy to liczy się bonusy do nominowanych. Kasprzak jest chyba jedynym, który to robi. Poza wszystkim szefem drużyny jest trener. Stanisław Chomski miał prawo podjąć taką, nie inną decyzję - mówi Mirosław Kowalik.
Były menadżer toruńskiej drużyny mówi, że stara się zrozumieć aktualnego wicemistrza świata, który jest w bardzo trudnej sytuacji. Ponadto Mirosław Kowalik uważa, że przyczyną problemów Kasprzaka nie jest sprzęt, a on sam i sukces z zeszłego roku, który mógł mu zaszkodzić. - Staram się go zrozumieć, o tyle, że teraz kłopoty walą mu się na głowę z każdej strony. W takiej sytuacji człowiek nie panuje nad niczym i często postępuje niezbyt racjonalnie. Krzysztof musi jednak, z tego co się stało, wyciągnąć wnioski. Wicemistrzowi świata tak nie wypada. Na pewno problemem nie jest sprzęt. Nie chciałbym tutaj za wiele mówić, bo on ma wiele osób wokół siebie, które mogą i potrafią mu pomóc. Moim zdaniem łatwo jednak nie będzie, bo tak mi się coś zdaje ubiegłoroczny sukces zaszkodził naszemu zawodnikowi. Światełka w tunelu na razie nie widzę, ale kiedyś zacznie jechać. Jest jednak wiele do poprawy, od sylwetki i stylu jazdy począwszy. Na pewno gorzej niż teraz być nie może - kończy Kowalik.