Zakończył zawody z pięcioma punktami na koncie i całkiem nieźle zaprezentował się przed publicznością w Melbourne. Dał również próbkę swoich umiejętności wojowniczych, kiedy bez żadnego respektu zaatakował Nickiego Pedersena i jego mechanika. Australijczyk żałuje swoich czynów, choć jednocześnie przyznaje, że był prowokowany.
Do sytuacji między Mastersem i Pedersenem doszło po ósmej gonitwie, w której Nicki nieco bardziej agresywnie zaatakował 24-latka. Wydaje się jednak, że każdy inny zawodnik nie zareagowałby, bo tego typu jazda Pedersena jest powszechnie znana i niczym w stosunku do naprawdę niebezpiecznych „zagrań” na torze. Australijczyk nie wytrzymał jednak ciśnienia i postanowił wymierzyć sprawiedliwość po biegu. Najpierw doszło do drobnej szarpaniny z Pedersenem. Kiedy duński żużlowiec stonował emocje, do akcji wkroczył jego mechanik, którego w konsekwencji Masters uderzył i popchnął na ziemię. Za cały incydent australijski zawodnik został ukarany grzywną w wysokości 1200 dolarów.
- Podbiegł do mnie mechanik i powiedział, że mnie zabije. Następnie uderzył mnie w ramię. Nie chciał mnie zostawić w spokoju, więc musiałem zainterweniować – tłumaczy Masters zajście i dodaje: - Wcześniej Nicki wykrzyczał do mnie: „Jesteś pierd***** cip*. Następnym razem wylądujesz na tym jeb**** płocie”.
- Oczywiście nie powinienem tak robić, ale mnie sprowokował. To sytuacja, o której dużo się teraz mówi, ale wtedy o tym nie myślałem.
Nicki Pedersen zareagował na krytykę australijskich fanów, komentując: - Powiedziałem mu, żeby dorósł, to wszystko. Jeśli chciałbym ostro pojechać, odczułby to.
W poniedziałek natomiast Pedersen zamieścił link do bójki z pytaniem: Czy FIM pozwala na tego typu zachowania? Muszę wiedzieć na przyszłość. Ja się z czymś takim nie zgadzam – skwitował Duńczyk na swoim profilu.
Masters po wszystkim wziął odpowiedzialność na siebie i wyraził skruchę.
- Żałuję głównie tego popchnięcia mechanika. Próbowałem początkowo ominąć to zamieszanie, ale później już nie miałem wyjścia. Zareagowałem w taki sposób, choć nie powinienem.
Australijczyk odniósł się także do samego występu sportowego: - Nie czułem większej presji, po prostu bawiłem się żużlem. To było niezwykłe doświadczenie. Najlepszy dzień w moim życiu, autentycznie. Myślę, że jestem wystarczająco dobry, by powalczyć o awans do GP.
Masters odniósł się również do postawy i wypadku swojego rodaka, Jasona Doyla: - Kibicowałem mu, w końcu to lokalny chłopak. Doszło do bardzo stykowej sytuacji z Gregiem i niestety uległ wypadkowi. Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie. Ma za sobą znakomity sezon i chyba zadziwił wielu ludzi.
Sam Masters w roku 2015 jeździł w Edinburgh Monarchs na zapleczu najlepszej ligi angielskiej, a także w Leicester Lions w Elite League. Regularnie startował także w Danii oraz Polsce, gdzie mogliśmy go oglądać w barwach lubelskich „Koziołków”. Młody zawodnik z Australii ma nadzieje, że będzie mógł ponownie jeździć w tych trzech krajach w roku kolejnym. W styczniu stanie natomiast do walki o Indywidualne Mistrzostwo Australii.