Bartosz Lubiszewski: Zadowolony Pan jest z wyniku dzisiejszego mecz? Chyba dobry wynik z liderem tabeli?
Robert Kościecha: Pewnie, że dobry. Wygrana jest najważniejsza, wygraliśmy dziesięcioma punktami. Zawsze mogłoby być lepiej ale też mogłoby być gorzej. Ten mecz daje nam kopa żeby jeszcze lepiej jeździć.
Kolejny mecz w Poznaniu, zawodnicy Get Well Toruń tam za bardzo się nie ścigali, będzie to przeszkodą?
To są zawodowcy, oni jeżdżą na różnych torach w całej Europie i nie będzie żądnych problemów z dopasowaniem. Może bieg, dwa biegi i wszystko będzie ok. Na pewno jest to ciężki rywal pod tym względem, że tego toru nie znamy ale mam nadzieje, że nie będzie z tym problemu.
Teraz zapytam o juniorów, Paweł Przedpełski przyzwyczaił do dobrych występów na Motoarenie, czego mu zabrakło w tych dwóch biegach?
To jest Ekstraliga, wystarczy, że raz się start przegra i naprawdę jest potem ciężko mijać. Trzeba też zobaczyć, że w niektórych biegach jechało trzech zawodników z Grand Prix. Trzeba zwrócić uwagę na składy jakie były w tych drużynach. Zawodnicy ci są bardzo dobrze przygotowani, Ekstraliga jest bardzo silna. Po przegranym starcie ciężko jest wygrywać, Paweł Przedpełski ciężko pracuje i nikt nie ma do niego pretensji, robi wszystko żeby było jak najlepiej i takie wpadki się zdarzają
Postawa toruńskich juniorów nie jest dobra, przedostatnie miejsce w Lidze Juniorów, czego brakuje tym chłopakom żeby na ten wyższy poziom wskoczyć bo toruńscy kibice na to czekają?
Ja w tym roku przejąłem juniorów, zawsze by się wymagało więcej ale trzeba pamiętać, że Ci juniorzy, z którymi ja jeżdżę na Ligę Juniorów jeździli pierwszy raz, jeździli praktycznie pierwszy raz na różnych torach. Wymagało by się więcej, niektórzy w tamtym roku mieli po dziesięć, dwanaście imprez przez cały rok a teraz robią to samo w dwa tygodnie więc trzeba im trochę tego czasu dać. Na pewno ja, czy kibice, czy wszyscy wymagali by aby wskoczyli na wyższy poziom. A tacy zawodnicy jak Pawełek czy Maksym Drabik rodzą się raz na parę lat.
Tylko, że zapowiadało się, że ci chłopacy są wielkimi talentami, a nie jest trochę tak, że za długo byli przy mini żużlu? Marcin Turowski jeszcze ścigał się do nie dawna na 250 cm3. Czy to jest dobre rozwiązanie aby ich tak długo trzymać na małym torze?
Moim zdaniem nie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ mini żużel powinien być do pewnego etapu. A jak się jeździ na mini żużlu w wieku piętnastu, szesnastu lat to trzeba zobaczyć kto i jak sobie na tym normalnym żużlu radzi. Praktycznie z mini żużla nie ma dziś zawodników, którzy teraz jeżdżą w Grand Prix, gdzieś tam w Danii, ale to też tylko początki a później już uciekają do tego dużego żużla. Bo to są ciężkie nawyki, które widać przy Igorze Kopciu-Sobczyńskim czy przy Marcinie Turowskim, czy przy innych chłopakach, że mają problemach na starcie bo przy tych ?pięćsetkach? się odchylają i ciężko teraz to wyeliminować. Pracujemy nad tym bardzo mocno, jest już duża poprawa ale jeszcze potrzeba czasu.
Za tok toruńscy zawodnicy będą trząść ligą?
(śmiech) Oby tak było. Dziś jechał Paweł Przedpełski, Bartosz Zmarzlik czy Adrian Cyfer, którym bliżej już do seniorów a Igor Kopeć-Sobczyński ma jeszcze trochę czasu, ma dopiero 17 lat a inni też już odchodzą na wiek seniora. Trzeba dać im czasu, jazdy i cierpliwości.
Dziękuję bardzo.
Dziękuję.