Gomólski od dwóch lat jest zawodnikiem klubu z Torunia, co pokazał w tym czasie? Nic. Miał być melodią przyszłości, a stał się jazgotem, Jacka Gajewskiego, którego jednak warto podziwiać za wytrwałość. Wielu innych mogłoby porzucić nadzieję już dawno. Oczywiście to nie fala hejtu, tylko przykry fakt. Mimo całej sympatii do tego zazwyczaj pogodnego zawodnika, okres przejścia w wiek seniorski okazał się zbyt trudny, a może jednak to ekstraliga okazała się za wysokim pułapem, gdy nie będzie można spojrzeć na nią z pozycji juniora? Dziś nie ma to znaczenia. Pewne jest jedno Kacper odchodzi, a w mieście Kopernika nie zapłaczą. Za to takie wrażenie sprawia sam bohater. Żalił się w mediach już nieraz na sytuacje w klubie, na zbyt małą liczbę szans. Pytanie, dlaczego miał je dostawać? W zeszłym sezonie miał ich 70. W tym będzie nieco ponad 50. Po pierwszym finałowym starcie napisał oświadczenie na jednym z portali społecznościowych. Oto jego treść:
?Dziekuje za dwa lata w Toruniu tym, ktorzy wierzyli, mojej rodzinie, mechanikom, tunerowi Peterowi Johnsowi ktory przybyl m.in. dla mnie z Anglii... Dzis bylem zdeterminowany i silny, wiem, ze dwa ostatnie biegi byłbym w sztosie... Coz chcialem pozegnac sie lepszym wynikiem, niestety nie dano mi szansy... Dziekuje, GinGer?
Ginger, dlaczego Peter Johnson został ściągnięty tak późno? W twoim przypadku jego obecność była potrzebna już dawno.
Mimo wszystko prawda jest taka, że Kacper zasłużył akurat w meczu finałowym na jeszcze jeden start, ponieważ w pierwszych dwóch prezentował się nadzwyczaj walecznie. Nie dano mu tej możliwości, a sam zainteresowany nie odejdzie w chwale, choć możliwe, że wraz z drużynę przywdzieje laur zwycięzcy.
Z pewnością znajdzie nowego pracodawcę i być może się odbuduje, albo i nie. Czas pokaże.