Patryk Dudek był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem w tegorocznym turniej Grand Prix Challenge w szwedzkiej Vetlandzie. Polak zwyciężył z dorobkiem 15 punktów, zapewniając sobie tym samym awans do przyszłorocznej edycji elitarnego cyklu.
Wychowanek zielonogórskiego klubu dołączył do trzech innych Polaków - brązowego medalistę mistrzostw świata - Bartosza Zmarzlika, szóstego w klasyfikacji generalnej Piotra Pawlickiego oraz Macieja Janowskiego, który po słabszym sezonie, otrzymał od organizatorów stałą dziką kartę. Kwartet ten odgrywa znaczącą rolę w DPŚ i jest mocno ze sobą związane emocjonalnie, ale mistrz Polski przyznaje, że przyjaźnie z kolegami z reprezentacji pozostawi przed stadionem. - Jesteśmy przyjaciółmi, ale w GP nie można patrzeć na innego jeźdźca, w kategorii czy on jest twoim przyjacielem, czy nie. Chcę być zwycięzcą, ale oczywiście wszystko musi pozostać w obrębie zasad fair play - wyjaśnił przyszłoroczny debiutant elitarnego cyklu.
Patryk Dudek chce być numer jeden wśród Polaków. - Myślę, że nasi fani powinni być szczęśliwi. Jesteśmy młodzi i głodni. Każdy z nas może zrobić coś wielkiego. Mam nadzieję, że wszyscy kibice będą miele niesamowite chwile związane z naszą czwórką w serii GP - dodał.
W minionym sezonie Bartosz Zmarzlik odniósł wielki sukces w swoim debiutanckim sezonie w cyklu Grand Prix.
Zielonogórzanin zapytany, czy mógłby powtórzyć wyczyn swojego kolegi powiedział, że wszystko zweryfikuje przyszłoroczny sezon. - Ja koncentruję się na sobie. Czas pokaże, czy mogę zrobić coś podobnego. Bartek miał dobry sezon i trzecie miejsce jest dużym sukcesem. Zasłużył na to - zakończył Dudek.