Po rozegraniu trzech rund zwycięzca jest … FOGO Power!!! Ale cóż to takiego? Wielu kibiców czarnego sportu wykazujący przeciętne zainteresowanie sportami motorowymi nie ma zielonego pojęcia co to za team. Ale nie ma w tym niczego ujmującego. Trzy rundy, które z trudem ale jednak zostały odjechane wyłoniły tryumfatora tychże rozgrywek. Dominację w jeździe parowej potwierdzili bracia Pawliccy wespół z Bartoszem Zmarzlikiem, którzy w tym sezonie startowali pod szyldem FOGO – firmy zajmującej się produkcją agregatów prądotwórczych. Drugie miejsce padło łupem firmy BOLL Team – znaną (?) marką produkcji środków ochrony karoserii, odrdzewiaczy. Na najniższym stopniu podium stanęli żużlowcy reprezentujący Monster Energy, czyli napoje energetyczne.
Wydaje mi się, że pierwotny sens Speedway Best Paris, bo o nim mowa, rozmył się w kolejnych miesiącach od debiutu cyklu, gdy formułę przejęła firma One Sport. Przyznam. Pierwsze przymiarki były efektowne. Kierownictwo polskiej firmy bardzo sprytnie to sobie wymyśliło, aby pokazywać turniej par, które tworzyć będą żużlowcy danego kraju. Pierwsza edycja była hitem. Fantastycznie oglądało się i podziwiało jak kolejny raz polscy riderzy rywalizują z zawodnikami innych narodowości. Niestety czar szybko prysł. BSI wyczuło, że sukces tej imprezy może odbić się niekorzystnym rykoszetem w ich stronę. Postanowiło więc przyblokować nieco Polaków przy tworzeniu tego widowiska powołując się niejako, że oni jako jedyni posiadają prawa do organizowania oficjalnych zawodów narodowościowych. One Sport chciało kontynuować napoczęty temat. Wpadło na pomysł aby wzorem z Formuły 1 utworzyć „stajnie – sponsorów” spod szyldu którego startować będą żużlowcy. Co z tego wyszło? Mieliśmy już Eport, Trans MF Pro Race Team czy City Team, czyli nic nie mówiące kibicom nazwy. Nie neguję decyzji podjętej przez One Sport ale w tym momencie czegoś mi tutaj brakuje. Sam zamysł był nawet dobry. Tylko na czym polega problem? We formule mamy stajnie tworzone przez wiodące marki samochodów. Ich konstruktorzy tworzą odmiany wyścigowe, prześcigając się nowinkami, które mogą wynieść ich na szczyt. Jednym słowem jest realna konkurencja w życiu. A tutaj? Jak już wcześniej wspomniałem. Rywalizują zespoły, producenci, którzy nie są swoimi konkurentami w czasie rzeczywistym. W czym Fogo ma konkurować z Monster Energy? Dwie zupełnie inne bajki.
Skoro już jesteśmy przy porównaniu do F1 warto także pochylić się nad kwestią przywiązania do „klubowych” barw. We formule wszyscy wiemy. Umowa podpisana i rzadko dochodzi do zmian zawodnika. W SBP już tego samego nie doświadczymy. Oczywiście nie wliczamy kontuzji, które potrafią wyeliminować zawodnika z rywalizacji. Ale zmiana, podyktowana głównie aby zgromadzić większa publikę na stadionie to chyba cios lekko poniżej pasa. Rozumiem powołać kogoś, kto na tym torze się wychował. Jednak są jeszcze zobowiązania wobec kibiców ( których też jest na tych zawodach coraz mniej – o czym później). Boll Team przez pierwsze dwie rundy reprezentowali Grigorij Łaguta , Jason Doyle i Max Fricke. Na ostatnie zawody ( chronologicznie drugie) w ich miejsce pojawili się Mirosław Jabłoński – zawodnik 2 – ligowego GTM – u Start Gniezno, Kacper Woryna i Gleb Czugunow. Poza tym, niektóre ekipy pojawiły się tylko ( choć przepisy tego nie zabraniają) w 2 – osobowym składzie. Czyżby w ten sposób żużlowcy sami zaczynali wątpić w sukces tej imprezy odpuszczając start w takim turnieju?
Żużlowych Imprez jest bardzo dużo. Wszędzie te same przewijające się nazwiska jeżdżące w różnych konfiguracjach. Dziś jesteśmy rywalami, jutro kolegami z drużyny – taki los spotyka nie jednego żużlowca ze światowego topu. Kibice także w pewnym momencie czują przesyt turniejami. Zaczynają wybierać, które obejrzą a które sobie odpuszczą z racji nieciekawego towarzystwa. Frekwencja ostatniej rundy nie była powalająca. Ale powiedzieć, że była słaba to też byłoby minięciem się z prawdą. Trzeba jednak zauważyć, że jak na taką stawkę jaka zagościła w Gnieźnie, to ludzi na koronie stadionu było mało. Ile w osiągnięciu tego wyniku pomogła osoba kapitana miejscowego zespołu a ile przeszkodziła pora rozgrywanych zawodów – środek tygodnia? Nie wiemy. Z tych trzech rund Gniezno wypadło blado. Jak było na wcześniejszych turniejach? Inauguracja nastąpiła w Toruniu. Z frekwencji One Sport jest zadowolone. Nie ma się czemu zresztą dziwić. W Toruniu do tej pory jakiekolwiek zawody by nie rozegrano, to publika tłumnie zajmuje krzesełka. Może dlatego, że konstrukcja dachowa w 99% chroni zawody przed przełożeniem zawodów a przy okazji pozwala w komfortowych warunkach oglądać poszczególne biegi? Może. Ale wracając do frekwencji podczas SBP w Toruniu, myślę, że główny czynnik to start żużlowego kalendarza. Kibice spragnieni po zimowej przerwie warkotu motocykli, czeka na pierwsze oficjalne zawody w doborowej stawce. Dlatego taki dobry wynik notują organizatorzy cyklu. A potem? Druga runda w Niemczech. Tam z tego co mi wiadomo, także nikt nie narzeka na niski wynik oglądalności. To też jednak można łatwo wytłumaczyć. Ile takich turniejów, w takim towarzystwie odbywa się u naszych zachodnich sąsiadów? Hmm? To też ma wpływ na frekwencyjny wynik. Jeżeli raz na rok zjedzie się śmietanka żużlowa to co? Ludzie nie przyjdą na stadion? Przyjdą. Tylko zostaje ten trzeci punkt na mapie do obsadzenia. A może tędy droga właśnie? Popularyzacja sportu żużlowego w innych krajach?
SBP według mojej oceny straciło swoją moc. Brakuje takiego ogniwa które przyciągnęłoby kibiców. Takim były zawody międzynarodowe. Teraz po zmianie formuły straciło sporo w moich oczach. Sam niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że jestem świadkiem sztuki dla sztuki. Owszem wyjeżdżają ścigają się ale …. Co dalej? Wygrywa FOGO, Boll, czy Nice. Przeciętnego kibica to nie interesuje. Nie ma przywiązania, identyfikacji. Nie ma realnej konkurencji, walki między tymi firmami. Powstał jakiś bliżej nieokreślony twór, który próbuje zapisać się w żużlowym kalendarzu pod chwytliwym hasłem – mistrzostw par. Może warto byłoby ujednolicić te zawody z Mistrzostwami Par Klubowych?
Najpiękniejszym elementem żużlowym jest jazda parą. Może wykorzystując ten atut warto rozreklamować ten sport to krajów, w których ta dyscyplina nie jest tak popularna? Przykład Niemiec, czy rosyjskiego Togliatti przy okazji SEC pokazuje, że warto czasami obrać z pozoru wątpliwy kierunek, aby potem czerpać z tego zyski. W Polsce taka formuła się wyczerpuje.
Speedway Best Pairs podobnie jak SEC brną w bliżej nieokreślonym kierunku. Kiedy One Sport przejmowało te turnieje, zapowiedzi były szumne. Polska firma chciała odrodzić pomysł turnieju parowego a także wyprowadzić z cienia walkę o tytuł Mistrza Europy. I na początku tak właśnie było. Stawka była znakomita. Znane osobowości uświetniły te turnieje. Ale na krótką chwilę. Coś się zaczęło sypać. W efekcie czego czegoś zawsze brakuje. Warto aby One Sport w porę zdiagnozowało problem. Bo jeszcze, na szczęście dla nich, choć czegoś kibicom może brakować to jeszcze się pofatygują i przyjdą. Za chwilę kibic jednak może powiedzieć pass. I zabraknie kibica na stadionie.