Wychowanek Polonii Piła ściga się na żużlu już od dwudziestu lat, a skuteczna jazda sprawiła, że jego gablota jest już pełna medali. Drużynowo i indywidualnie to zawodnik niemal całkowicie spełniony. Z reprezentacją Polski aż sześciokrotnie sięgał po najważniejsze wyróżnienia, czyli złoto w Drużynowym Pucharze Świata. Cykl Grand Prix dwukrotnie kończył na drugim stopniu podium – w latach 2010 oraz 2013.
Karierę 36-latka w 2015 roku na dłuższy okres przyhamowała poważna kontuzja. W czerwcu, podczas półfinału Drużynowego Pucharu w Gnieźnie, Jarosław Hampel doznał bardzo skomplikowanego złamania kości uda i niektórzy zdążyli zwątpić, czy będzie on w stanie powrócić do ścigania na najwyższym poziomie. „Mały” pokazał jednak lwi pazur i jeszcze jako zawodnik Falubazu Zielona Góra wrócił do świetnej formy.
Punktem kulminacyjnym sezonu 2017 okazały się zawody na Motoarenie. 30 czerwca 2017 roku, Hampel otrzymał od organizatorów dziką kartę na pierwszą rundę cyklu SEC i nie zawiódł. W finale pokonał Vaclava Milika, późniejszego mistrza Europy Andrzeja Lebiediewa oraz Przemysława Pawlickiego. To był jasny sygnał – „wracam do czołówki”.
Początek sezonu 2018 to kapitalna forma Polaka. Wspólnie z Fogo Power zdominował cykl Speedway Best Pairs, a w przywoływanym już wyżej Toruniu czuł się jak ryba w wodzie. Nie inaczej było w Rzeszowie i Landshut, a dobra dyspozycja została także udokumentowana dobrą postawą rozgrywkach ligowych.
Teraz najwyższy czas na kolejny krok. Samemu zawodnikowi z pewnością chodzi po głowie powrót do walki o mistrzostwo świata, a dobrą okazją do zasygnalizowania swojej obecności w ścisłej czołówce będzie wywalczenie medalu w mistrzostwach Europy, najlepiej tego ze złotego kruszcu.
Jarosław Hampel po wygranej pierwszej rundzie w Toruniu zeszłorocznego cyklu SEC.