Tego zawodnika kojarzy cały żużlowy świat. Niezwykle doświadczony, bardzo często uśmiechnięty i przesympatyczny gość. Andreas Jonsson, mimo upływu lat wciąż potrafi być piekielnie groźny dla każdego rywala, a zeszłoroczny cykl SEC udowodnił, że może on się liczyć w walce o medale.
W 2017 roku znakomicie wykorzystał znajomość toru w Hallstavik, gdzie dopisał do swojego dorobku czternaście punktów i włączył się na serio do rywalizacji o medale. Ostatecznie skończyło się na piątej pozycji. Kto wie, może w tym roku Andreas Jonsson wskoczy poziom wyżej?
Niektórzy mogą sądzić, iż popularny „AJ” najlepsze lata ma już za sobą, ale to spore niedopatrzenie. Jego doświadczenie jest bezcenne. Ze swoją reprezentacją trzykrotnie wygrywał Drużynowy Puchar Świata – w 2003, 2004 i 2015 roku. Ponadto w tym roku mija 18 lat od triumfu Jonssona w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów. Jakby tego było mało, w 2011 roku Szwed został indywidualnym wicemistrzem świata. Lepszy był wówczas jedynie dominator cyklu Grand Prix – Greg Hancock.
Pojedyncze rundy Grand Prix wygrywał aż dziewięć razy. Dwukrotnie udało mu się zatriumfować w Duńskim Vojens. Do tego dorzucamy jeszcze dziewięć miejsc na podium i wychodzi nam kariera, o której wielu młodych żużlowców marzy, gdy zaczyna swoją przygodę ze speedwayem.
W 2018 roku Jonsson zdecydował się opuścić PGE Ekstraligę. Najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce padła jego łupem w 2011 roku, kiedy to triumfował wspólnie z Falubazem Zielona Góra. Oprócz klubu z Winnego Grodu, „AJ” reprezentował jeszcze barwy m.in. Apatora Toruń, Stali Gorzów, czy Włókniarza Częstochowa. Teraz może być jednym z architektów sukcesu ekipy z Lublina, a cykl TAURON SEC będzie okazją do pokazania szerszej publiczności, że wcale nie zapomniał, jak się wygrywa w doborowym towarzystwie. Jednego możemy być pewni – z tym facetem nudy na pewno nie uświadczymy. Przekonaliśmy się o tym już chociażby w cyklu Speedway Best Pairs, gdzie był liderem ekipy Team Bauhaus.