Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Żużel na sygnale: 3 - 7 sierpnia
 02.08.2018 20:10
Rozpiska transmisji wydarzeń żużlowych na najbliższe dni

Przedstawiamy telewizyjny rozkład jazdy speedway`a dla wszystkich, którzy nie mogąc uczestniczyć bezpośrednio w zawodach będą posiłkowali się transmisją w polskiej stacji telewizyjnej.

 

 

Michał Lewandowski (za: inf. własna/taksiegra.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (150)
7 lat temu
no to niedlugo MIMP
wiec zapraszam na live
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Szkoda, że mu dali dzikusa na GP. Ale to była polityka. Kasprzak mógłby nawet wygrać zawody, a Szymek to pewnie będzie ostatni
tez uwazam ze to blad.
kk powinien dostac
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
W sobotę Woźniak postara się o obronę mistrzowskiego tytułu. W tym sezonie finał IMP odbędzie się na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. - Minął ponad rok czasu od dnia, w którym zdobyłem tytuł IMP. W sobotę w Lesznie będą nowe zawody, każdy zacznie z zerowym dorobkiem punktowym. Uważam, że każdy z 16 zawodników w stawce będzie w stanie osiągnąć sukces. Zwycięstwo w tym turnieju to bardzo trudny wyczyn, ale wszyscy mamy równe szanse - mówi Woźniak w rozmowie z "Radiem Zachód".
W połowie kwietnia, w meczu Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów (48:42), 25-latek pojechał kiepskie zawody, gromadząc tylko cztery punkty w czterech gonitwach. Woźniak wierzy, że w finale IMP zaprezentuje się ze zdecydowanie lepszej strony, niż w spotkaniu PGE Ekstraligi.
- Tor w Lesznie jest bardzo przyjazny dla kibiców, jeśli chodzi o atrakcyjność widowiska, dla żużlowców także. Można się tam pościgać, sam start o niczym nie świadczy. Na pewno bardzo ważne jest dopasowanie sprzętu i optymalna prędkość. Tor w Lesznie na pewno lubi większość zawodników, ja także - komentuje Woźniak.
Szkoda, że mu dali dzikusa na GP. Ale to była polityka. Kasprzak mógłby nawet wygrać zawody, a Szymek to pewnie będzie ostatni
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W sobotę Woźniak postara się o obronę mistrzowskiego tytułu. W tym sezonie finał IMP odbędzie się na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. - Minął ponad rok czasu od dnia, w którym zdobyłem tytuł IMP. W sobotę w Lesznie będą nowe zawody, każdy zacznie z zerowym dorobkiem punktowym. Uważam, że każdy z 16 zawodników w stawce będzie w stanie osiągnąć sukces. Zwycięstwo w tym turnieju to bardzo trudny wyczyn, ale wszyscy mamy równe szanse - mówi Woźniak w rozmowie z "Radiem Zachód".
W połowie kwietnia, w meczu Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów (48:42), 25-latek pojechał kiepskie zawody, gromadząc tylko cztery punkty w czterech gonitwach. Woźniak wierzy, że w finale IMP zaprezentuje się ze zdecydowanie lepszej strony, niż w spotkaniu PGE Ekstraligi.
- Tor w Lesznie jest bardzo przyjazny dla kibiców, jeśli chodzi o atrakcyjność widowiska, dla żużlowców także. Można się tam pościgać, sam start o niczym nie świadczy. Na pewno bardzo ważne jest dopasowanie sprzętu i optymalna prędkość. Tor w Lesznie na pewno lubi większość zawodników, ja także - komentuje Woźniak.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
regulamin może się zmienić. Ale Paweł i Dawid Lampart powinni im starczyć
regulaminu nie zmienia.
juz stepniewski zapowiedial
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Gdy tylko wybuchła afera związana z podrabianiem faktur to prezydent Piły, Piotr Głowski przekazał, że stracił zaufanie do obecnego zarządu. To oznaczało, że jeśli klub żużlowy marzy o dotacji w wysokości 300 tysięcy złotych to muszą zostać wybrane nowe władze, które nie mają nic wspólnego z obecną sytuacją klubu. Jeszcze kilka dni temu prezes Tomasz Soter wykluczał dymisję. - Ja jako prezes klubu nie mam sobie nic do zarzucenia. Gdybym podał się do dymisji, to bym przyznał się do czegoś czego nie zrobiłem - mówił.
Dzisiaj już wiadomo, że na walnym zebraniu stowarzyszenia zostanie wybrany nowy zarząd. Prezes Soter ma po prostu dosyć żużla i poda się do dymisji. Tym bardziej, że nie ma żadnego poparcia. Zarówno wśród sponsorów, zawodników, jak i kibiców.
Wiele osób deklaruje chęć pomocy pilskiemu klubowi. Coraz głośniej pojawiają się konkretne nazwiska, które wezmą klub na swoje barki. - Faktycznie są chętne osoby, ale zobaczymy czy podejmą one rękawicę podczas walnego zebrania - przekazała nam osoba bliska klubowi, która prosiła o nie ujawnianie konkretnych nazwisk. Przed nowym zarządem wiele pracy. Najważniejsze w tej chwili jest sportowe dokończenie sezonu. Polonię czekają jeszcze cztery mecze rundy zasadniczej. W Pile nikt nie wyobraża sobie wycofania drużyny z rozgrywek Nice 1. LŻ, ale takie ryzyko wciąż istnieje. W kasie klubowej przed wyjazdem do Daugavpils było 150 złotych, a zadłużenie wynosi ponad 500 tysięcy złotych i może wciąż rosnąć.
Zawodnicy pojechali na Łotwę dzięki jednorazowemu wsparciu sponsorów. Nie wiadomo czy sponsorzy będą w stanie wziąć na siebie organizację trzech meczów, które odbędą się w Pile, a także sfinansować wyjazd do Gdańska. Koszt zorganizowania jednego meczu to około 20 tysięcy złotych. Do tego trzeba zapłacić zawodnikom i sfinansować wyjazd więc łatwo policzyć, że klub potrzebuje na ten moment około 100 tysięcy.
Zawodnicy nie ukrywają, że sytuacja jest bardzo zła i z utęsknieniem patrzą na walne zgromadzenie, które odbędzie się w piątek 10 sierpnia. Nowy zarząd to szansa na nowe otwarcie, a zarazem otrzymanie zaległych pieniędzy. Mimo to żużlowcy pilskiego klubu starają się utrzymać formę trenując na torze przy ulicy Bydgoskiej. Prezes Soter pogodzony z sytuacją oddał władze na stadionie w ręce kierownika Pawła Szałapskiego i kapitana Tomasza Gapińskiego. Ta dwójka jest najbardziej zaangażowana w ratowanie klubu.
100 tysi zbiorą. Dobrze, że pogonili Żentkowskiego
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
im starcza 1 polak nawet taki jak pawel
drugi na sztuke i za niego lambert
regulamin może się zmienić. Ale Paweł i Dawid Lampart powinni im starczyć
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Akurat dla Krosna to szansa na krótką chwilę wielkości. I tyle. Oni nigdy nic nie osiągnęli. Nawet ta chwila jest warta ryzyka
Jak tam chcą, ich wybór :)
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
ale kuciapa bedzie mial gdzie jezdzic xd
Chyba traktorem
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Wszystko z racji bardzo trudnego terminarza. Jaskółki 12 sierpnia czeka wyjazd do Torunia, następnie mecz u siebie z forBet Włókniarzem Częstochowa, a w ostatniej kolejce spotkanie w Zielonej Górze.
Nawet wygrana z częstochowianami nie da najpewniej tarnowianom utrzymania, chyba że udałoby się wygrać z bonusem, ale odrobienie 18-punktowej straty spod Jasnej Góry jest praktycznie niemożliwe. Dlatego podopieczni Pawła Barana muszą poszukać punktów na wyjazdach.
Dla drużyny, która w tym sezonie w spotkaniach wyjazdowych spisuje się wyjątkowo słabo, to praktycznie „mission impossible”. Nawet przywiezienie bonusu (12 punktów zaliczki) z MotoAreny wydaje się nierealnym zadaniem.
- Przed sezonem większość skazywała Grupę Azoty Unię Tarnów na pewny spadek. Potem, po dobrym ligowym początku, niektórzy widzieli ten zespół w pierwszej czwórce, a teraz z kolei nie dają im żadnych szans na utrzymanie. Sytuacja w PGE Ekstralidze jest bardzo dynamiczna. Dlatego osobiście wstrzymałbym się jeszcze z ferowaniem wyroków – stwierdził były reprezentant Polski, Krzysztof Cegielski. – Myślę, że stać Unię na wywalczenie jeszcze czegoś więcej niż teoria wskazuje. Poza tym w meczach innych zespołów też może się jeszcze wydarzyć coś szczęśliwego dla tarnowian – dodał menedżer.
Tym korzystnym dla Grupy Azoty Unii rozwiązaniem mogłoby się okazać np. zwycięstwo Falubazu Zielona Góra w Grudziądzu. Wówczas do utrzymania wystarczyłby zespołowi z Tarnowa domowy sukces nad forBet Włókniarzem. Trudno spodziewać się bowiem by MrGarden GKM był w stanie przywieźć jakiekolwiek punkty z Leszna i Częstochowy.
Walka w dolnej połówce tabeli zapowiada się tym bardziej ekscytująco, że przedostanie miejsce też nie gwarantuje jeszcze pozostania w PGE Ekstralidze. – W przeciwieństwie do poprzednich lat baraż z wicemistrzem Nice 1.LŻ nie będzie formalnością. To nie będzie spacerek, że ekstraligowiec wygra łatwo zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Zobaczymy jak potoczy się rywalizacja na zapleczu elity, ale moim zdaniem drużyna z PGE Ekstraligi miałaby najtrudniej gdyby w barażu trafiła na: Speed Car Motor Lublin lub ROW Rybnik – przyznał Cegielski.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com