Pierwsze, finałowe spotkania każdego szczebla polskiej ligi żużlowej były niezaprzeczalnie najjaśniejszym punktem tego weekendu. Finał SEC rozegrany dzień wcześniej na chorzowskim stadionie także dołożył swoje punkty do odczuwalnego stanu emocjonalnego. Dziś jednak w kolejnych linijkach tekstu, wszystkie wydarzenia czysto sportowe będą jedynie tłem. Zatrzymać mam się zamiar nad nowinkami technicznymi, które zaprezentowali nam wszyscy nadawcy telewizyjni.
Szumnie zapowiadane przez One Sport nowe spojrzenie na żużel nie wywołało u mnie żadnego „wow”. Tak do samego końca nie wiem nawet, w którym momencie to wszystko się wyróżniało od dotychczasowego obrazu, jakim karmili nas do tej pory reżyserzy przekazu antenowego. Owszem. Zawsze kiedy jechał Antonio Lindbaeck, pojawiło się jego zdjęcie, prędkość z jaką aktualnie się porusza, miniaturka toru oraz strzałka wskazująca miejsce na torze w którym akurat się Szwed znajduje. Niestety, żadnych innych różnic nie zauważyłem. Być może jestem mało spostrzegawczy.
Większe wrażenie zrobiła na mnie kamera przy okazji finału PGE Ekstraligi. Czujne oko, które zawisło nad Jancarzem wyglądało obiecująco. Obraz, który jednak przekazywała mógł wprowadzić pewne zdezorientowanie dotyczące aktualnej lokalizacji miejsca na torze żużlowców. Jeżeli ktoś chciał być na bieżąco, musiał skupić uwagę bardziej na otoczenie niż na jazdę zawodników. Tylko wówczas był wstanie jakoś sensownie poukładać sobie wydarzenia i przypisać je do konkretnych miejsc na torze. Dobrze, że zbyt często reżyserka nie męczyła widza takim rozkojarzeniem.
We finale każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony. Także i telewizja. Wyjątkowy towar starają się upakować w najlepszym jakościowo materiale. Dodatkowe kamery, statystyki mają uatrakcyjnić towar sprzedawany widzom. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi kosztami. Zastanawia mnie jednak pewien fakt. W dobie cyfrowej jakości obrazu i dźwięku, kamer które mogą pokazać praktycznie wszystko i wszędzie nie można uczynić jednej opcji, całkowicie bezpłatnej, wyciszenia komentarza tak aby był dostępny jedynie surowy materiał ze stadionu? Stacja Eleven ostatnio zaprezentowała finał Nice Polskiej Ligi z taką właśnie możliwością. Ciii, nieważne że były to problemy techniczne leżące po stronie nadawcy (choć ile w tym prawdy, nie wiem). Taki materiał oglądało się rewelacyjnie, bez zbędnej gadaniny, czasami lania wody czy klepania głupot na antenie. Stacje starają się doszukiwać coraz to wymyślniejszych technik na pokazanie tego samego a czasami wystarczy się zatrzymać lub nawet cofnąć się wstecz. Wielkie odkrycia są dziełem przypadku. Warto zatem zastanowić się czy nie udostępnić takiej opcji audio na swoim kanale. Jaki byłby efekt przyczynowo – skutkowy, gdyby nagle okazało się, że większa część widzów wybiera transmisję bez komentarza? Komentatorzy i ich eksperci albo wypadliby z gry, albo zaczęliby rzetelniej przygotowywać się do spotkania. Same pozytywy.