Sprawa mistrzostwa stała się otwarta gdy w biegu jedenastym Tai Woffinden zanotował groźnie wyglądający upadek. Wtedy stopniała jego przewaga nad Bartoszem Zmarzlikiem i trzeba było zacząć skrupulatnie liczyć oczka. -To był najciężej wywalczony tytuł Mistrza Świata zwłaszcza, że po tym upadku boli mnie stopa.
Brytyjczyk doskonale wie jak smakuje złoto Mistrzostwa Świata. Swój pierwszy tytuł wywalczył w 2013 i miał on również miejsce na Motoarenie. Kolejny zdobył w 2015, jednak to właśnie ten sprzed pięciu lat był tym wyjątkowym. - Pierwszy tytuł Mistrza Świata był najlepszy ponieważ był pierwszy. To wspaniałe uczucie kiedy zdasz sobie sprawę, że tego dokonałeś. Drugi i trzeci tytuł to już tylko liczba, kolejny rekord. Kolejne tytuły coś znaczą, to fajne ukoronowanie sezonu. Bartosz Zmarzlik i Fredrik Lindgren odwalili kawał dobrej roboty w tym sezonie, walczyli do samego końca i to jest właśnie to za co wszyscy kochamy ten sport – powiedział Tai Woffinden.
Po zdobyciu dwóch punktów w biegu półfinałowym stało się jasne, kto wywalczył Mistrzostwo Świata. Po biegu Tai Woffinden pobiegł do swojej rodziny aby razem z nimi cieszyć się swoją radością. Brytyjczyk wziął wtedy na ręce od swojej parterki ich wspólne dziecko. -To dla mnie ważne być z rodziną. Moja partnerka to wspaniała kobieta. Nie jestem najlepszą osobą na świecie ale staram się postępować dobrze. Kiedy coś nie idzie, kiedy „mam trudny wyścig” to ona mi pomaga, jest przy mnie i wspólnie ciężko pracujemy aby było lepiej – wyznał Brytyjczyk.