Dominik Kubera był jednym z tych zawodników, którego można było oczekiwać w stawce najlepszych młodzieżowców świata. Na torze nie doszło do żadnej niespodzianki i Polak bez problemu przebrnął rundę eliminacyjną w Stralsund, gdzie zdobył 14 punktów i zajął drugie miejsce. Zawodnik przegrał tylko z Duńczykiem Frederikiem Jakobsenem, który pokonał go w biegu dodatkowym.
- Staram się, żeby każdy kolejny sezon był dla mnie lepszy. Robię wszystko, by prezentować coraz wyższy poziom. Ciężko ćwiczę i pracuję nad sprzętem, aby stawał się jak najszybszy. Zostały mi jeszcze dwa lata na pozycji juniora, więc może uda się zawalczyć o złoty medal – mówi żużlowiec.
To nie jest niemożliwe, ponieważ z roku na rok Kuberze idzie coraz lepiej w Mistrzostwach Świata Juniorów. Kiedy debiutował w cyklu w 2017 roku, to zajął odległe dwunaste miejsce w klasyfikacji generalnej, z kolei przed rokiem uplasował się na czwartej pozycji, ze stratą 11 punktów do strefy medalowej. W żadnym z trzech turniejów finałowych nie wypadł poza czołową piątkę. Skąd się wzięła tak wyraźna poprawa?
- Myślę, że wypracowałem znacznie większą pewność siebie i chciałem się pokazać. Byłem też w zasięgu trzeciego miejsca, a poza tym to był naprawdę dobry sezon w moim wykonaniu, więc to wszystko złożyło się na to, że ten wynik był dużo lepszy. Cieszę się, że cały czas notuję progres – zdradza „Domin”.
Dominik Kubera wie o czym mówi, ponieważ przed rokiem w Stralsund został Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów, a na polskiej ziemi sięgnął po drugie z rzędu złoto Drużynowych Mistrzostw Polski z macierzystą Fogo Unią Leszno. Miłym akcentem zakończył też występy w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, ponieważ w ostatniej rundzie w Pardubicach zajął trzecie miejsce i po raz pierwszy w karierze stanął na podium pojedynczych zawodów juniorskiego czempionatu. Trochę musiał się naczekać, bo we wcześniejszych pięciu rundach, w których brał udział, zawsze czegoś brakowało.
- Fajnie, że udało się stanąć na podium. Blisko było też przed rokiem w Lesznie, ale wtedy zostałem wykluczony z finału. Cały cykl oceniam na plus, wszystkie rundy, nie tylko tę w Pardubicach. To był jednak wyjątkowy moment, bo ja stanąłem na podium, a mój kolega Bartek Smektała został Mistrzem Świata. Można powiedzieć, że ten sukces smakował mi podwójnie, bo zwycięstwo kolegi również cieszy – wspomina Dominik Kubera.
Tegoroczna rywalizacja w Mistrzostwach Świata Juniorów nie będzie jednak łatwa dla Dominika Kubery, ponieważ medaliści sprzed roku z pewnością nie będą chcieli oddać swoich pozycji, a pozostali uczestnicy spróbują zaatakować wysokie lokaty. Robert Lambert ostrzy sobie zęby na coś więcej, niż tylko brązowy medal, który zdobywał już dwukrotnie, Maksym Drabik chciałby wrócić na szczyt, po tym jak został z niego zepchnięty, a Bartosz Smektała zrobi wszystko, żeby być pierwszym Polakiem, który obroni złoto. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy w tym roku na szczycie klasyfikacji generalnej może dojść do pojedynku dwóch zawodników pochodzących z Leszna?
- Myślę, że ta rywalizacja będzie, ale zawsze kiedy ścigamy się z Bartkiem, robimy to fair. Nikt nikomu specjalnie nie zajeżdża drogi. Jedziemy tak, żeby nie zrobić sobie krzywdy. W zeszłym roku ja naprawdę niesamowicie mu kibicowałem. Mimo, że w zawodach byliśmy rywalami, to w rzeczywistości jesteśmy świetnymi kumplami. Razem się wychowywaliśmy i chciałem, żeby zdobył tego Mistrza Świata – zdradza zawodnik.
Dominik Kubera wywodzi się ze środowiska leszczyńskiego, które od wielu lat słynie ze szkolenia młodzieży na bardzo wysokim poziomie. Okazuje się, że to też ma pozytywny wpływ na wyniki osiągane w zawodach międzynarodowych.
- Leszno bardzo mocno inwestuje w rozwój juniorów i myślę, że to przynosi efekty. Możemy tylko podziękować działaczom, że w tak dużym stopniu postawili na szkolenie młodzieży i pomagają nam stawać się dobrymi zawodnikami. Trenerzy cały czas pracują z nami, żebyśmy jeździli jeszcze lepiej. Wyłapują nasze błędy, podchodzą do nas i tłumaczą co robimy źle oraz jak mamy to poprawić. Mówią na czym mamy się skupić, a to przekłada się na nasze wyniki – ocenia Dominik Kubera.
W macierzystej drużynie leszczynianin ma możliwość obcowania z zawodnikami światowego formatu, którzy zdobyli już potężne doświadczenie i zapisali na swoim koncie wiele cenionych sukcesów, takimi jak Emil Sajfutdinow, Jarosław Hampel, Janusz Kołodziej czy Piotr Pawlicki. Jak się w tym odnajduje?
- Z jednej strony to jest trudne, bo wiadomo, że chce się dorównać starszym kolegom, którzy jeżdżą w naprawdę dobrym stylu. Mamy bardzo silny zespół, więc ja, jako junior, chcę być na tym samym poziomie, co chłopaki. Z drugiej strony, to daje też takiego potężnego kopa. Najlepsze jest to, że jak ci nie idzie, to oni podchodzą do ciebie i starają się pomóc. Wtedy na pewno łatwiej jest zebrać się w sobie – tłumaczy Dominik Kubera.
Tyle wystarczy, by zaprezentować jego wielką motywację do osiągnięcia sukcesu. To najlepsza prognoza, że w Mistrzostwach Świata Juniorów nie odpuści i da z siebie wszystko, żeby zawalczyć o jak najlepszy wynik. Teraz tylko pytanie, czy tym razem uda mu się przebić mur, tworzony przez pozostałych zawodników, zgłaszających swoje aspiracje do walki o pozycje medalowe?