Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
I część rywalizacji Szkopek vs. Zmarzlik za nami
 11.07.2019 20:09
Nie tylko cali, ale i zadowoleni. Debiut mistrza wyścigów motocyklowych na torze żużlowym zakończył się sukcesem. W sierpniu Bartek Zmarzlik zmierzy się na torze wyścigowym.

W środę odbyła się pierwsza z dwóch konfrontacji styli. Zawodnicy z zupełnie innych dyscyplin postanowili zamienić się na maszyny. Część pierwsza sportowego eksperymentu odbyła się dziś na gorzowskim stadionie żużlowym.

 

To był świetny dzień, cieszę się że mogłem poznać Marka i wprowadzić go w mój świat- mówi Bartosz Zamrzlik. - Z tego co mówił to zupełnie inna technika jazdy niż na torze i ciężko było mu się przestawić. Ze swojej strony dodam, że jest bardzo dobrym uczniem i na pewno przyswajanie nowych umiejętności przychodziło mu znacznie szybciej, niż przeciętnemu uczniowi szkółki żużlowej. Widać, że to doświadczony zawodnik i z kółka na kółko robił bardzo duże postępy, pod koniec już naprawdę dobrze mu szło. Dla mnie poza wyjątkowym gościem i rolą nauczyciela, był to zwyczajny dzień, przyznam że nie mogę doczekać się mojej wizyty na torze w Poznaniu i mojej zamiany. Bardzo się ekscytuje!- przekonuje żużlowiec.

 

Uczeń Bartka, czyli mistrz Polski w wyścigach motocyklowych- Marek Szkopek, wizytę na stadionie im. Edwarda Jancarza odbył dokładnie w dniu swoich urodzin. - To był wspaniały dzień i super niespodzianka- mówi Szkopek. - Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tego wydarzenia. Świetnie się bawiłem, nie obyło się oczywiście bez dwóch niegroźnych upadków. Szybko się podniosłem i jechałem dalej. Sama jazda nie była dla mnie problem, podobnie jak brak hamulca, starty, czy wyjścia z łuku. Najtrudniejsze było złamanie motocykla na wejściu w zakręt. Tu wychodziły różnice w technice, na torze asfaltowym patrzymy w zupełnie inne punkty. Ciężko było przestawić się także na jazdę z wystawioną nogą, nie wiedziałem na początku co z nią robić. Dużo zabawy, nowe doświadczenie i nie wiem czy nie wrócę na stadion żużlowy. Podobno szybko łapałem, a drzwi zawsze otwarte- śmieje się Marek.

 

Dzień zwieńczył tort urodzinowy i zaproszenie do rewanżu. Tym razem zawodnicy spotkają się na torze w Poznaniu. Już dziś zapraszamy tam kibiców: 8 sierpnia Bartek Zmarzlik dosiądzie tam wyścigowej Yamahy.

 

Zamiana zawodników to wspólna idea promocji motorsportu za którą stoją klub Stal Gorzów i Wójcik Racing Team. Dzięki poznawaniu nowych dyscyplin i zainteresowaniu nimi kibiców, wspólnie chcą wspierać polskie dyscypliny motorowe.

Michał Lewandowski (za: pzm.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (17)
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Drabik znowu kombinuje
Bo oni maja w dm.. tonimmw. Szkoda czasu
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Panie Aszenberg
w Lublinie chodzi się na MECZE !!!, a nie na testy silników
nawet za darmo będzie mało kibiców
dla mnie to jest i będzie idiotą, który to wymyślił !
Liga to nie turniej.kazdy turniej to testy kazdy
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
PGE IMME rozgrywany jest od 2014 roku. Wówczas na zawody w Tarnowie przyszło przeszło kilka tysięcy osób i nie nie wskazywało na to, że impreza z roku na rok będzie cieszyła się mniejszym zainteresowaniem kibiców. Rok później, w Lesznie, było już znacznie mniej fanów. Od 2016 roku zawody rozgrywane są zaś na torze Wybrzeża w Gdańsku. - To jest fajna sprawa, bo to taki trening, za który ci zapłacą, a niejednokrotnie zawodnikom chce się jechać bardziej, niż na innych zawodach. Wszystko uzależnione jest od tego, kto jakie ma priorytety w danym czasie – mówi Michał Aszenberg.
– W Gdańsku jest specyficzny tor i nie każdy tam się odnajduje. Fajnie się tam jeździ i zdobywa punkty, ale jak komuś nie pójdzie dobrze od początku, to nie będzie umierał za te zawody. Łatwo jest odpuścić. W gronie faworytów widziałbym zagranicznych zawodników, którzy podczas małej przerwy w PGE Ekstralidze, będą szukali dodatkowego zarobku. Niektórzy ze stawki IMME mają w niedzielę finał IMP w Lesznie, więc to też będzie miało wpływ na ich piątkową dyspozycję. Po cichu liczę na Mikkela Michelsena, który wskoczył za Maksyma Drabika. Na pewno pojedzie bez presji. To jest jego tor, bo jeszcze rok temu startował w barwach Wybrzeża, a dodatkowo tegoroczny sezon ma bardzo dobry. Tak samo czuję, że Martin Vaculik coś pokaże. Słowak ostatnio jest w sztosie. W żużlu jest tak, że jak jesteś w formie, to nieważne gdzie startujesz, to i tak zrobisz dobry wynik – analizuje tegoroczną stawkę były zawodnik.
Drabik znowu kombinuje
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
Panie Aszenberg
w Lublinie chodzi się na MECZE !!!, a nie na testy silników
nawet za darmo będzie mało kibiców
dla mnie to jest i będzie idiotą, który to wymyślił !
mnie tylko liga interesuje ale w Tarnowie jestem na każdych zawodach.GP natomiast oglądam ale bez wielkich emocji.Dawniej uwielbiałem IMP ale zawodnicy od dłuższego czasu mają na to wywalone.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Konto usunięte
Panie Aszenberg
w Lublinie chodzi się na MECZE !!!, a nie na testy silników
nawet za darmo będzie mało kibiców
dla mnie to jest i będzie idiotą, który to wymyślił !
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Według regulaminu, zwycięzca PGE IMME otrzyma 10000 złotych. Drugie i trzecie miejsce, to odpowiednio 7000 zł i 5000 zł. Pozostali zawodnicy otrzymają po 4000 zł. Według naszego rozmówcy, to adekwatne kwoty do rangi zawodów. - Na pewno piątkowe zawody będą typowo testowe dla większości zawodników, ale wydaje mi się, że będzie więcej jazdy na poważnie, niż właśnie samego treningu. Chyba, że komuś naprawdę nie będzie zależało, o finanse nie będzie się bał tak, jak ci topowi zawodnicy. Wydaje mi się, że tzw. druga linia tej stawki będzie coś jechała. Jeśli organizatorzy zdecydowali się na taką imprezę, to fajnie, że płacą za nią takie pieniądze. Bez wysokich funduszy dla zawodników, ta impreza byłaby bez sensu. Jeśli by tak nie było, to zawodnicy naprawdę przyjechaliby na rezerwowym sprzęcie – kończy Michał Aszenberg.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Patrząc na małe zainteresowanie wśród kibiców, większość obserwatorów zastanawia się, dlaczego takich zawodów nie można zrobić w Lublinie, czy Bydgoszczy? Patrząc na to, co się dzieje zwłaszcza na Lubelszczyźnie, to z pewnością taką imprezę obejrzałby komplet widzów. Czas na zmianę lokalizacji? - IMME powinno się robić w miastach, gdzie jest głód żużla i przyszłoby kilka tysięcy ludzi, albo na stadionach ekstraligowych, gdzie np. w Gorzowie dla samego Zmarzlika przyszłoby osiem tysięcy ludzi. Szkoda, że PGE Ekstraliga nie pomyślała o Bydgoszczy, gdzie ten żużel z roku na rok wraca na odpowiednie tory. Tam dla samego Woźniaka przyszłoby pół stadionu. To samo tyczy się Lublina, gdzie na takie zawody kibice przyszliby w znacznej ilości – zaznacza.
Zdaniem naszego rozmówcy, PGE IMME to typowo towarzyskie zawody. Nie jest to cel numer jeden dla zawodników. - Przed sezonem od nikogo nie usłyszałem, że celem zawodnika jest wygranie IMME. Większość żużlowców ma inne priorytety, takie jak wygranie IMP, SEC, czy Grand Prix. Kibice to czują. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że miejscowi kibice zawsze przyjdą obejrzeć swojego wychowanka przy takich zawodach. W Gdańsku mowa tu o Krystianie Pieszczku, ale regulamin jest taki, że Pieszczka nie może być w stawce, bo startuje na co dzień w pierwszej lidze. Na drugim miejscu są kibice, którzy są głodni żużla. Szczerze powiedziawszy w Gdańsku nie ma tak wielkiego apetytu na żużel. Wybrzeże jedzie na pewnym poziomie, którego nie mogą przeskoczyć. Moim zdaniem te zawody w Gdańsku robi się bez ładu i składu. Wcale się nie dziwię, że od kilku lat gdańszczanie nie są zainteresowani takimi zawodami – ocenia Aszenberg.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
PGE IMME rozgrywany jest od 2014 roku. Wówczas na zawody w Tarnowie przyszło przeszło kilka tysięcy osób i nie nie wskazywało na to, że impreza z roku na rok będzie cieszyła się mniejszym zainteresowaniem kibiców. Rok później, w Lesznie, było już znacznie mniej fanów. Od 2016 roku zawody rozgrywane są zaś na torze Wybrzeża w Gdańsku. - To jest fajna sprawa, bo to taki trening, za który ci zapłacą, a niejednokrotnie zawodnikom chce się jechać bardziej, niż na innych zawodach. Wszystko uzależnione jest od tego, kto jakie ma priorytety w danym czasie – mówi Michał Aszenberg.
– W Gdańsku jest specyficzny tor i nie każdy tam się odnajduje. Fajnie się tam jeździ i zdobywa punkty, ale jak komuś nie pójdzie dobrze od początku, to nie będzie umierał za te zawody. Łatwo jest odpuścić. W gronie faworytów widziałbym zagranicznych zawodników, którzy podczas małej przerwy w PGE Ekstralidze, będą szukali dodatkowego zarobku. Niektórzy ze stawki IMME mają w niedzielę finał IMP w Lesznie, więc to też będzie miało wpływ na ich piątkową dyspozycję. Po cichu liczę na Mikkela Michelsena, który wskoczył za Maksyma Drabika. Na pewno pojedzie bez presji. To jest jego tor, bo jeszcze rok temu startował w barwach Wybrzeża, a dodatkowo tegoroczny sezon ma bardzo dobry. Tak samo czuję, że Martin Vaculik coś pokaże. Słowak ostatnio jest w sztosie. W żużlu jest tak, że jak jesteś w formie, to nieważne gdzie startujesz, to i tak zrobisz dobry wynik – analizuje tegoroczną stawkę były zawodnik.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
1 M. Michelsen 2 2* 3 - 7+1
2 D. Davidsson 0 0 - 0
3 P. Przedpełski 2* 2 2 - 6+1
4 L. Sundstroem 3 1* 1* 1 = 6+2
5 N. K. Iversen 1* 3 3 - 7+1
6 J. Davidsson 3 2 1 = 6
7 K. Huckenbeck 2* 2 3 2* = 9+2
------------------------------
1 Ch. Holder 3 3 0 0 - 6
2 P. Protasiewicz 1 0 2 3
3 A. Thomsen U 1 2 - 3
4 V. Milik 1 3 0 - 4
5 K. Bjerre 3 3 1 - 7
6 J. Andersson 1 1 0 = 2
7 L. Lindgren 0 0 0 = 0

41-25
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Konto usunięte
do chaliery co tak przeskakujecie
a zresztą.....
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com