Zawodnik przyznał, że żużel jest nieprzewidywalny - Runda zasadnicza była niezła, nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze. W finale miałem dobry start i wyjście z pierwszego łuku, nie popełniłem błędów, jednak zjechaliśmy się w trójkę, zostawiłem miejsce Januszowi, a on napędził się po zewnętrznej. W żużlu można się wszystkiego spodziewać, kochamy ten sport za to, że jest nieprzewidywalny.
Bartosz Zmarzlik w piątek rywalizował w Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi, zawody zakończył na pierwszym miejscu. Zawodnik z Gorzowa przyznał, że będzie się starał w kolejnych latach wywalczyć tytuł najlepszego zawodnika w kraju - Tragedii nie ma. Jestem zadowolony z występów w weekend. Wygrałem Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi, a dzisiaj wywalczyłem srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Polski. Dopóki będę jeździł będę się starał wywalczyć złoto i może kiedyś będzie mi to dane. Kiedyś zawodnicy zdobywali mistrzostwo po pięciu seriach i jechali do domu. Teraz jest więcej emocji i więcej nieprzewidywalności.
W piątej gonitwie dnia o punkty walczyli bracia Pawliccy, Bartosz Zmarzlik oraz Maciej Janowski. Na drugim łuku drugiego okrążenia doszło do kontaktu między Piotrem Pawlickim i Bartoszem Zmarzlikiem. Z wyścigu został wykluczony młodszy z klanu Pawlicki, który nie krył swojego niezadowolenia z decyzji sędziego. Srebrny medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski przyznał, że była to dziwna sytuacja - Powinien być zapis w regulaminie, że naprawdę dziwne sytuacje powinny być powtarzane w czterech. Nie miałem co zrobić, bo prawie wyłamałem deski. Piotrek jechał po krawężniku, Przemek też walczył o punkty. Każdy z nas stara się przywieźć jak najwięcej punktów. To było bardzo trudne, a w tym wszystkim pomogła jeszcze woda, stawiało nam dziwnie motocykle. Po prostu była to mega dziwna sytuacja i tyle. Nie mam żadnego problemu, a czy Piotr ma to już pytanie do niego.