Obie ekipy przystępowały do niedzielnego spotkania w dobrych humorach. Gospodarze mogą już w zasadzie czekać spokojnie na Play Off'y, a drużyna MrGarden GKM-u Grudziądz jest na dobrej drodze, aby się w nich znaleźć. W Grudziądzu miejscowi wygrali różnicą 10 punktów, więc planem minimum na dziś była obrona punktu bonusowego.
Mecz rozpoczął się od biegowego remisu. Start i pierwszy łuk najlepiej rozegrał Kenneth Bjerre, który pewnie pomknął do mety po 3 punkty. Na niewiele pozwolili za to Lindbaeckowi miejscowi - Jakub Jamróg i rezerwowy Gleb Czugunow, który zastąpił kontuzjowanego Taia Woffindena. Bieg juniorski padł łupem Wrocławian, choć Drabika i Liszkę przedzielił ambitny tego dnia Marcin Turowski.
Bieg trzeci to festiwal upadków. Przy stanie 4-2 dla gości Przemysław Pawlicki bezpardonowo zaatakował Vaclava Milika, który z wyłamanymi szprychami w przednim kole wylądował na torze. Sędzia zawodów Paweł Słupski ukarał sprawcę żółtą kartką i rzecz jasna wykluczył go z powtórki. Sympatyczny Czech po badaniach lekarskich okazał się zdolny do dalszej jazdy. W powtórce znów doszło do kraksy. Tym razem z nawierzchnią toru zapoznali się Buczkowski i Fricke. Polak walczył z Milikiem o pierwszą pozycję i upadł na wyjściu z 2. łuku 1. okrążenia. Pechowo na jego motocykl najechał jeszcze Australijczyk. Winnym kolizji został uznany Buczkowski, a w powtórce osamotnieni Spartanie nie mieli problemu, aby dowieźć komplet punktów do mety.
W biegu kończącym pierwszą serię fantastycznie ze startu wyszedł Łaguta, który dodatkowo zrobił miejsce Wieczorkowi, czego ten nie był jednak w stanie wykorzystać. Kiedy wydawało się, że bieg zakończy się remisem, najpierw do skóry Rosjanina dobrał się Maksym Drabik, a chwile później w jego ślady poszedł Maciej Janowski, dzięki czemu Sparta odniosła kolejne podwójne zwycięstwo, a w meczu mieliśmy wynik 17:6, co oznaczało, że Wrocławianie bardzo szybko odrobili straty z pierwszego spotkania.