Nic się nie udało. Determinacja, praca i wiara. Któryś z dziennikarzy po meczu w Zielonej Górze mówił, że nie ma u nas atmosfery. Każda porażka przybija zawodników, oni to przeżywają. Wiadomo, że przyjechał lider tabeli, który nie doznał porażki w tym sezonie, ale dlaczego miało to się nie stać u nas? Zrobiliśmy wszystko, na czele z zarządem klubu, który też stanął na wysokości zadania i ściągnęliśmy Jakobsena, którego punkty zaważyły. Zresztą każde. Nie ma kogo tutaj wyróżniać - stwierdził po meczu szkoleniowiec truly.work Stali Gorzów.
Gospodarze wygrali, mimo że gorszy dzień miał Bartosz Zmarzlik. Lider nie zawiódł jednak w decydującym momencie, czyli gonitwie nr 14. - Bartkowi nie szło, brakowało mu szybkości, ale na najważniejsze znalazł to, czego brakowało z Falubazem. To jest właśnie żużel. Wczoraj wygrywasz z najlepszymi, a dzisiaj możesz przegrać - mówił Stanisław Chomski.
Wiara, pewne decyzje, które były tutaj podejmowane, baza doświadczeń i treningi. My do tego meczu zaczęliśmy już się przygotowywać przed Falubazem na własnym torze. W Zielonej Górze wyszło byle jak i to się należało tym kibicom, którzy nie zwątpili, przyszli. Obejrzeli dobre i zwycięskie widowisko, gdzie od siódmego biegu leszczynianie wygrywali i wydawało się, że odjadą nam, jak to robili w innych meczach. Dobra komunikacja i determinacja sprawiła, że odrobiliśmy stratę - zdradził trener.
Były pewne dywagacje jeżeli chodzi o biegi nominowane, w sensie wyboru pól startowych. Nie zawahałem się. Rafał wcześniej upadł, zerwał łańcuch i stracił silnik. Chociaż raz uśmiechnęło się do nas szczęście w tym sezonie, bo silnik zatarł mu się na mecie w 14. wyścigu. Co do obsady, to zawodnicy nie mieli już prawa głosu. Trzeba im było wmówić, że tak będzie najlepiej i uwierzyli w to - powiedział Chomski.
Dziękuję tym krytykanckim kibicom, którzy nieraz tu wiszą na płocie i krytykują, a nawet i wyzywają. To dopinguje. Niech nie myślą, że my chcemy się położyć. Pokazaliśmy charakter i to jest najważniejsze. Można wygrać z wszystkimi - komentował były selekcjoner reprezentacji Polski.
Triumf nad Fogo Unią Leszno z pewnością da pozytywnego kopa na ostatnie dwa spotkania rundy zasadniczej, które zdecydują, czy Stal utrzyma się bez potrzeby udziału w barażu. - Z innym nastawieniem się jedzie, z uśmiechem, a nie zadumą, że z tyłu głowy jest porażka. Największa mentalna praca była z tym, by wybić chłopakom głowy porażkę z Falubazem. Pastwiono się troszeczkę nad nami. Z Andersem Thomsenem śmiem twierdzić, że tak wysoko byśmy nie przegrali. To jest tylko gdybanie. Tak samo, jak to, że nic by nie pomógł. Niektórzy kreują takie opinie, ale my musimy robić swoje - przyznał wieloletni szkoleniowiec.