Mateusz Skowron (S): Działo się w ten weekend na żużlowych torach. Dziś jednak zaczniemy troszkę nietypowo, bowiem od Speedway Grand Prix. Nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Po 9 latach Polak ma szansę znowu być najlepszym na świecie. Sukces Tomasza Golloba może powtórzyć kreowany już od kilku lat na jego następcę Bartosz Zmarzlik. Bardzo przybliżył się do upragnionego tytułu w Vojens, gdzie zwyciężył. Na 2 rundy przed końcem cyklu ma 9 punktów przewagi nad Emilem Sajfutdinovem i 11 nad Leonem Madsenem. Witam Ciebie Michale. Bartosz Zmarzlik mistrzem świata, to już ten czas?
Michał Lewandowski (L): Z biegu na bieg, z cyklu na cykl Bartosz nabiera coraz więcej doświadczenia. Pamiętamy jeszcze początek ścigania o tytuł IMŚ. Teraz mamy końcówkę i Polaka na fotelu lidera. W jeździe Bartka widać pewien spokój. Nie zapominajmy jednak, że on do tej pory gonił czołówkę. Teraz jest samodzielnym liderem i musi uciekać, a co za tym idzie zmierzyć się z presją i oczekiwaniami. Choćby nie wiem jak bardzo chciał nie ucieknie od tego. Pytasz czy to już ten czas? Wszystko moim daniem zweryfikuje Cardiff. Emil jest szybki. Bym powiedział nawet, że znajduje się na tym etapie co jeszcze niedawno Bartosz. Polak musi rozegrać to w głowie. Wiemy, że potrafi się zagotować. Jeżeli to wyeliminował to myślę, że rundę w Toruniu zapamiętamy w szczególny sposób. Mateuszu bardzo dziękuje za pytanie, które w sposób mocno wytężyło moje komórki ze snu i witam bardzo serdecznie. Odwrócę jeszcze medal i zapytam inaczej. Myślisz, że jego dobre występy w GP powiązane są z odpoczynkiem od ligi?
S: Myślę, że przerwa w lidze wpłynęła na niego nie tyle dobrze fizycznie co psychicznie, bo w głowie ma teraz GP i tylko na tym może się skupić. Emil i Leon walczą jeszcze o medale w Ekstralidze i na tym muszą się skoncentrować, a Bartek już studiuje notatki ze swoich wcześniejszych występów w Cardiff. To prawda łatwiej jest gonić niż uciekać i teraz to na Bartku spoczywa ta presja. Ja uważam jednak, że Polak miał też szczęście w tym turnieju. Trening odwołano, wylosowano numery startowe. Bartek jechał aż 3 razy z wewnętrznych pól, a jego najgroźniejszy rywal do tamtego momentu, czyli Madsen trzykrotnie musiał radzić sobie z pól zewnętrznych. A nie od dziś wiadomo, że to pola najbliżej krawężnika w Vojens niosą najlepiej, więc na pewno w tych zawodach miał łatwiej, ale taki jest sport. Szczęście sprzyja lepszym. Jak tylko zobaczyłem ten układ miałem przeczucie, że Bartek ucieknie rywalom i tak tez się stało.
L: To prawda, szczęście sprzyja lepszym. Zatem co było głównym elementem, które zadecydowało o 28 - punktowej zaliczce PSŻ - tu w pierwszym meczu finałowym? Tylko nie mów, że szczęście bo to jak sam zauważyłeś jest potrzebne ale wszystkiego za człowieka nie zrobi.
S: Ostatnio stawialiśmy na Polonię a tu taka sensacja. Nie zostanę Einsteinem, jeżeli powiem, że atut toru. Poznań potrafił w najważniejszym momencie sezonu wykorzystać do maksimum atut i stąd ta przewaga. A Polonia? Chyba myślami była już na derbach Kujaw i Pomorza
L: Ten wynik zaskoczył wszystkich. Tor w Poznaniu może być atutem. Liczy się start i I łuk. Na dystansie, jeżeli dysponujesz szybszą maszyną to miniesz rywala. Skorpiony byli perfekcyjnie spasowane, choć jak zauważyli miejscowi trochę plany z przygotowaniem nawierzchni pokrzyżowała im pogoda. Jednak jak widać wyszło dla nich niemal idealnie. Gratuluję im zwycięstwa i czekamy na rewanż. Kierownictwo klubu studzi jednak emocje. Są to kolejne 15 biegów, na które trzeba wyjechać i powalczyć o punkty, których Poloniści za darmo nie oddadzą. A Ci chcą zmazać plamę z Poznania.
S: Raczej mało prawdopodobne, żeby Polonia odrobiła straty, ale to tylko sport, wiec nie odbierajmy im szans. Ale jeszcze nic straconego. Jest przecież baraż z Orłem, więc kto wie? Bardziej zacięte spotkanie kibice oglądali za to w Ostrowie. Po pierwszym spotkaniu to Ostrovia jest bliżej PGE Ekstraligi. Zaskoczony? Chyba nie biorąc pod uwagę to, że oboje stawialiśmy na awans właśnie tej drużyny.
L: Każdy wynik jest możliwy. Dopóki się nie poddasz masz szanse. Ale postaw się w miejscu prezesa PSŻ -tu. Masz 28 punktów zaliczki. Co sobie myślisz? Z jednej strony radość a z drugiej strach. Bo z im wyższego pułapu upadasz tym bardziej boli. A prezes Polonii? Otwarcie mówi, że zwycięzcą jest Poznań. Emocje powoli opadły i w przyszłą niedzielę mogą jechać na luzaku. Natomiast w pierwszym meczu finałowym Nice 1. Ligi Arged Malesa wygrywa. Obaj stawialiśmy na ich awans. Racja. Wyrównany i zacięty mecz w Ostrowie. Spodziewasz się podobnej konfrontacji w Rybniku? Dla dramaturgii i dla nas kibiców byłoby to najlepsze rozwiązanie. Na ile realne?
S Myślę, że jednak atut własnego toru zdecyduje o awansie. 2 punkty można odrobić już w jednym biegu, choćby młodzieżowym, a tu korzystniej wypadają juniorzy z Rybnika. Myślę, że doświadczenie Grzegorza Walaska oraz Tomasza Gapińskiego nie wystarczy i jak ostatnio stawiałem na Ostrów, to dla mnie tym razem faworytem jest ROW Rybnik. Tak jak wspomniałem postawa juniorów będzie tu decydująca, ale także II linii i tutaj znowu korzystniej wypadają "Rekiny". To troszkę taki chichot historii. Pamiętamy, że po wpadce dopingowej Łaguty stracili miejsce w Ekstralidze na rzecz Torunia, a teraz mogą zająć to miejsce właśnie kosztem " Aniołów". 2 lata zaledwie minęły i role się odwróciły.
L: Widzę, że dokonałeś pobieżnej analizy sił. Faktycznie. Ostatnie mecze pokazują jaką wartość dodaną dla zespołu stanowią juniorzy. Jednak ich wahania formy są nieprzewidywalne. Zaskoczyć może jeden, a drugi nie poradzi sobie z presją.
S: Dokładnie. Nie zapominajmy, że w zeszłym sezonie prezes Mrozek już był w ogródku, już witał się z gąską, a wyszło co wyszło, więc też bym nie przesądzał tutaj o awansie, natomiast sportowo patrząc faworytem dla mnie są "Rekiny". Swoją droga słyszałem, że w Lesznie mają dobrą kawę. Podobno zespół z Częstochowy specjalnie pojechał jej tam spróbować...
L: Z takim przeciwnikiem jakim jest Unia trzeba próbować wszystkiego co może przynieść efekt. A jaka lektura przy tej kawce? Horoskop pisany na życzenie przed rewanżem z Lesznem?
S: Nie mam pojęcia, aczkolwiek było wiadome, że drużyna z Częstochowy nie jedzie tam awansować. 14 punktów straty u siebie załatwiło sprawę, ale zawodnicy mieli przynajmniej okazję zwiedzić rynek w Lesznie, czy pójść na mały kawałek pizzy. O tym spotkaniu można powiedzieć krótko: przyjechali, zobaczyli i wrócili. Dużo więcej emocji z pewnością przyniósł nam pojedynek we Wrocławiu. Przynajmniej do polowy spotkania. Co Twoim zdaniem zawiodło w Falubazie?
L: Mówisz, że coś zawiodło w Falubazie? Jeżeli tak stawiasz pytanie to jedynym takim ich minusem była juniorka. Cały sezon jechali piątką seniorów i to oni wygrywali mecze. Dobre występy młodzieżowców policzysz na palcach jednej ręki. Natomiast w półfinale pretensji nie można mieć tylko do Vaculika. Zielona Góra rozsypała się przed półfinałami, a i tak brawa dla Skórnickiego, że wyciągnął moim zdaniem z tej drużyny maksa na dzień dzisiejszy
S: Ty bijesz brawo Skórnickiemu, a kibice z Zielonej Góry gwiżdżą i go wyzywają...
L: Kibice chcieli finału. Porażką trzeba kogoś obwinić. Być może to też pokłosie niefortunnej wypowiedzi Skóry, że za Falubaz umierać nie będzie. To tylko gdybanie. Ale trzeba umieć docenić jego klasę managerską. Facet naprawdę robi genialną robotę. Mając takie tuzy w składzie jak Dudek czy Pedersen umiałbyś wytłumaczyć obu, że będą doparowymi?
S: Uważam, że go przeceniasz. W Częstochowie prawie przez cały sezon doparowym jest Lindgren, w Lesznie Hampel, w Toruniu Iversen, a pamiętam, że w przeszłości taką rolę odgrywali chociażby Hancock czy Gollob, więc sorry, ale dla mnie to słaby argument w ocenie szkoleniowca. To raczej świadczy o profesjonalizmie zawodników, bo jeżeli mamy chwalić trenera za to, że ma ”jaja” to coś jest chyba nie tak. To powinno być coś normalnego za co nie powinno się wychwalać. Dla mnie trener Skórnicki jest jednym z najsłabszych w Polsce, bowiem mając taki skład nie sztuką jest awansować do PO. Swój "geniusz" pokazał w tamtym roku, czy w 2016 kiedy o mały włos nie spadł z ligi ze swoimi drużynami.
L: I wszystko się zgadza. W tych zespołach mamy kolejne trenerskie perełki, które mają taktyczny zmysł i charyzmę: Piotr Baron, Marek Cieślak. Tu jednak Lindgrena nie porównywałbym do Pedersena, ale niech już tak zostanie. Odwołujesz się do Hancocka czy Golloba. Są to zawodnicy, którzy jadą dla drużyny. i dla nich nie jest problemem numer startowy. Zresztą całkiem nie tak dawno temu wspominał o tym Marek Cieślak. W Zielonej Górze często było żonglowanie składem i to wychodziło na plus drużynie. I na koniec dodam, że swojego fachu człowiek uczy się na błędach. Szczytem marzeń, gdyby były one cudzymi.
S: Uważasz, że Patryk Dudek nie jedzie dla drużyny? Podobnie jak Nicki Pedersen? No śmiała teza...
L: Akurat w tej kwestii bardziej odnoszę się do Nickiego. A swoją tezę formułuję widząc jego jazdę "parą" z klubowym kolegą.
S: A ja go pamiętam z tamtego roku z Tarnowa, kiedy z kontuzjowaną ręką poświęcał się dla Unii, więc tak już nigdy o Duńczyku nie powiem. Falubaz wiele stracił na jego kontuzji i twierdzę, że nawet medalu mieć nie będą.
L: Mateuszu, nie zrozum mnie teraz źle. W żużlu każdy jedzie o indywidualne punkty, które zbierają się na dorobek drużyny. Czasami wypadałoby jednak obejrzeć się za kolegą z pary, a nie wpychać go w płot.
S: Przy prędkości 120 km/h w zamkniętym obszarze nie zawsze jest to takie łatwe, jak wygląda w telewizji nie uważasz?
L: Odbijam piłeczkę, pamiętasz Golloba i Hancocka?
S: Oczywiście, jak chyba każdy kibic, który dłużej siedzi w tym sporcie
L: Otóż CI Panowie jakoś nie mieli problemu z jazdą parową i raczej nie jechali 50 km/h.
S: Mówisz o czasach, po których wprowadzono nowe tłumiki. Chyba jako redaktorowi nie muszę Ci tłumaczyć, że teraz niejednokrotnie zawodnik chcąc zwolnić, dostaje przyspieszenia, czym stwarza niebezpieczeństwo na torze. To nie te czasy, kiedy Tomasz Gollob ciągnął za "uszy" Marcina Rempałę
L: Ile to już lat minęło od wprowadzenia tych tłumików? 10? Owszem początki były słabe ale jak widać nawet po tym sezonie parą da się jechać. To nie jest rzadki widok. A jeżeli już faktycznie ktoś nie potrafi jechać parą to chociaż niech nie ładuje kolegi w płot.
S: Dużo jest takich zawodników, wystarczy popatrzeć chociażby na żużlowców z Torunia, ale dziwnym trafem metka "bandyty" torowego przypałętała się do Pedersena
L: Ja wspominam o wywożeniu w płot kolegi z zespołu. Nie przeciwnika.
S: Ile było takich akcji z udziałem Pedersena w tym sezonie?
L: Jak już wspominałeś wcześniej, ma przypiętą łatkę "bandyty". Wystarczy, że raz coś takiego zrobi i duchy przeszłości wracają. Nie licz natomiast, że Skórnicki puściłby takie zachowanie, gdyby zdarzało się nagminnie.
S: Więc ja Ci polecam policzyć ile razy kolegów wywozili w tym sezonie Iversen, Holta, Kildemand, czy Zagar i może zrozumiesz o czym mówię. Czyli według Ciebie Falubaz zdobędzie brązowy medal? W końcu ma "genialnego" stratega i nie ma już zawodnika, który swoich będzie w płot wywoził...
L: Tylko że ten Iversen, Holta, Kildemand i Zagar nie byli w tym sezonie zawodnikami Falubazu, której studiowaliśmy przyczyny porażki. Kolejna rzecz. Przed sezonem budując skład, Pedersen miał odgrywać ważną rolę. I tak tez było. Zdarzały się wpadki, ale zawsze to solidniejszy zawodnik od m.in. Smolińskiego. A czy mają szansę na medal? Po drugiej stronie jest bardziej doświadczony Marek Cieślak o czym wydaje się zapomniałeś lub celowo pominąłeś. Nie wiedzieć czemu, ale juniorzy z Częstochowy bardziej do mnie przemawiają od zielonogórskich. Mimo wszystko obstawiam na zaciętą rywalizację.
S: Ani słowem nie wspomniałem o tym, że dla mnie Falubaz jest faworytem. Wręcz przeciwnie. Słaby trener, brak lidera i solidnych juniorów. Stwierdziłem jedynie, że po tym co mówisz, każdy, kto się teraz z Tobą zgadza powinien postawić swoje pieniądze na Falubaz. Ale ja uważam, że troszkę popłynąłeś w swoich ocenach, dlatego jeżeli miałbym postawić jakiekolwiek pieniądze, to postawiłbym właśnie na Włókniarz.
L: Czuję, że będziesz miał chudy miesiąc. Zacisnąć trzeba będzie pasa.
S: Zobaczymy, kto do kogo przyjdzie po tym dwumeczu na espresso z metanolem. No i ostatnia już rywalizacja, która nam została. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na Leszno. Nie chcę w żaden sposób być stronniczy, ale uważam, że dla atrakcyjności tej ligi fajnie byłoby, gdyby ktoś przerwał tę passę "Byków".
L: Ja z kolei boję się napisać, że ten dwumecz rozstrzygnie się już we Wrocławiu. Tylko pokaźna zaliczka Sparty urodzi nam emocje przed rewanżem. Atrakcyjność ligi? Powoli zmierzamy w kierunku jednodniowych wyskoków formy. Tak w GP jak i w ligach, jeżeli wiesz o czym mówię.
S: Tutaj tym razem muszę się z Tobą zgodzić. Niestety od kilku już sezonów dominują te same kluby, te same nazwiska, czasami ktoś się wychyli, ale jak dobrze ująłeś jest to jedynie wyskok. Żużel niestety stał się sportem za bardzo przewidywalnym. O ile jeszcze w niższych ligach są jacyś niespodziewani zwycięzcy, tak trudno o to chociażby w Ekstralidze. W przeciągu 5 ostatnich sezonów, Sparta z Unią po raz 3 spotykają się w wielkim finale. Do tej pory za każdym razem górą byli lesznianie, więc do 3 razy sztuka Spartan?
L: Będzie hat - trick Unii. Taki jest mój typ na dzień dzisiejszy. Równość załogi spod znaku "Byka" nie zawiodła na przekroju całej rundy zasadniczej. Remis w Grudziądzu czy porażka w Gorzowie to taki prysznic na orzeźwienie, na poczucie głodu. To jest ich czas. Każda seria ma początek i koniec, który nastąpi.
S: Rozum podpowiada mi to samo, ale nawet rozmawiając z kibicami wiele razy słyszę, że "fajnie jakby to Leszno w końcu przegrało, bo przynajmniej byłoby ciekawiej". Już w piątek pierwszy mecz finałowy i po nim będziemy znacznie mądrzejsi, albo jeszcze bardziej zgłupiejemy. Ja jednak marzę o takim finale, gdzie sprawa tytułu DMP rozstrzygnie się w ostatnim biegu finałowym w Lesznie, na ostatnich metrach. Tobie Michale bardzo dziękuję za wspólną rozmowę i do zobaczenia przy kolejnym espresso już niebawem!
L: Także kieruję serdeczne podziękowania w Twoją stronę, życząc Tobie jak i Czytelnikom wielkich emocji związanych z końcówką sezonu żużlowego. Jak to było? Silnik jedzie najlepiej przed śmiercią? Także i tu miejmy nadzieje, że największe emocje będą tuż przed zakończeniem ligi.