Gorzowianie zapewne na długo zapamiętają datę 5 października 2019. W tym dniu wychowanek, kapitan, jednym słowem chłopak ze Stali został Indywidualnym Mistrzem Świata.
Bardzo dobrze pamiętam początki Bartka Zmarzlika, bo kiedy on debiutował na torze, ja po raz pierwszy trafiłam na stadion Edwarda Jancarza. Miło było patrzeć, jak wychowanek gorzowskiej Stali rozwijał się pod okiem Tomasza Golloba. Z roku na rok Bartek wyciągał wnioski i robił ogromne postępy. Pokora, skromność ciężka praca pozwoliły 24-latkowi wejść na sam szczyt.
Mimo sobotniego sukcesu kapitan żółto-niebieskich, nie miał zbyt wiele czasu na świętowanie, wiedział, że w niedzielę wraz ze swoją drużyną będzie walczyć w barażach. Czy w takich chwilach łatwo jest się skoncentrować?
-Na pewno nie było łatwo się skoncentrować. Lubię się troszeczkę wyłączyć, mieć takie klapki na oczach i skupić się na celu. Każdy podchodził, gratulował, poklepywał, robiliśmy zdjęcia. Nie chciałem się też zamykać w sobie i być otwartym na ludzi, i razem świętować. Tego codziennie nie ma-powiedział Zmarzlik.
Jak to jest być Indywidualnym Mistrzem Świata?
-To jest niesamowite uczucie, aż ciarki mi idą. Dopiero do mnie tak naprawdę dochodzi, bo nie rozmyślałem nad tym za bardzo. Rano wstałem, kościół, śniadanie, do warsztatu, pranie zrobiłem, wysuszyłem szybko, co na mecz potrzeba. Chłopacy pytali, które silniki. W zeszyty popatrzyłem i był wyjazd. Generalnie gdzieś tam na telefonie obejrzałem tylko półfinał, ale w domu mam nagrane i obejrzę. Dziś jadę do Warszawy na Gale PGE Ekstraligi, ale we wtorek na pewno obejrzę -oznajmił kapitan z miasta nad Wartą.
Mimo tego indywidualnego sukcesu poprzedniego dnia wychowanek Stali Gorzów stanął na wysokości zadania i wywalczył 15 punktów. Był bardzo szybki i nikt nie był w stanie go pokonać.
-Wiedziałem, że każdy stracony punkt będzie odebrany, że się nie przygotowałem, że olałem to spotkanie. To nie jest tak. Uwierzcie, ja podchodzę z całym sercem do Gorzowa, dla Polski i zawsze chcę dobrze się reprezentować– zakończył 24-latek.