Początek obecnej przerwy miedzysezonowej niczym nie różnił się od tych z poprzednich lat. Paweł Przedpełski przedłużył kontrakt a do klubu dołączył menadżer Stefan Andersson, który świętował mistrzostwo z Piraterną, gdy ich barw bronił także Greg Hancock.
W październiku br. prawda ujrzała światło dzienne. Klub był na skraju bankructwa. Zawodnicy od sierpnia nie byli opłacani. Klub przy założeniach budżetowych prognozował frekwencję na poziomie 2 700. W rzeczywistości ich liczba była bliższa 2 000, gdyż każdy klub w Szwecji odnotował spadek zainteresowania ze strony kibiców.
Klub wysłał do rady miasta Motali faktury na kwotę 3,4 miliona SEK (ok. 340 000 EUR) za opiekę nad stadionem. Stąd urodziły się plotki, jakoby klub był aż tak mocno zadłużony. Później jednak okazało się, że dług jest niższy 800 000 SEK (ok. 80 000 EUR). W 2017 roku miasto pomogło Piraternie na kwotę 6,3 mln SEK (640 000 EUR). Teraz oświadczają, że nie mogą pomóc.
Na jaw wychodzą kolejne kwestie. Między klubem a miastem nie wszystkie sprawy były regulowane umowami. Pojawił się bałagan kto za co odpowiada. Klub wysłał fakturę na kwotę 3,4 mln SEK chcąc sprawdzić czy miasto zapłaci taką kwotę.
Klub zwrócił się też o pomoc do kibiców i prywatnych inwestorów. Nikt jednak nie znał dokładnych szczegółów a dezinformacja rozprzestrzeniała się dalej. W ciągu tygodnia Kibice zebrali 1000 SEK (ok. 100 EUR).
Podczas gdy Piraterna walczyła o byt, inne kluby negocjowały i ogłaszały kolejnych zawodników. Stefan Andersson nie wytrzymał tego i zrezygnował z posady zanim ją tak naprawdę objął. Z klubu odeszli teraz Michelsen, Iversen, Sundstroem i Daniel Kaczmarek. Tak naprawdę w Motali pozostał osamotniony Przedpełski.
Klub ponownie postanowił zwrócić się do prywatnych, lokalnych firm. Tym razem udało się zebrać 200 000 SEK (ok. 20 000 EUR). Wówczas w zarządzie pojawił się pozytywny impuls. Do klubu miał wejść Wielki Podmiot, który miałby uzdrowić sytuację. Jednak na pytanie kto to taki, nie było konkretnej odpowiedzi.
Minął 1 listopada, dzień do którego miały być uregulowane należności. Ani SVEMO ani Piraterna nie poinformowało, o dalszych losach, czyli w tym przypadku degradacji gdyby zawodnicy nie zostali spłaceni.
Cisza przerwana została 6 listopada. Na profilu społecznościowym klub wydał oświadczenie. Kilka szczegółów pozostało niezmiennych. Ponowiono prośbę do kibiców o darowiznę, znów wspomniano o Wielkim Podmiocie ale nie powiedziano na ten temat niczego więcej poza tym, że jeżeli wejdzie to 75% długu zostanie spłacone. Pojawiła się za to informacja, że wynegocjowano dwutygodniowe odroczenie. Poza tym na stanowisku menadżerskim miałby być Daniel Davidsson. Te wszystkie informacje jednak miał przebić news, że jeżeli Piraterna zostanie w Elitserien to do klubu miałby wrócić Greg Hancock.
Amerykanin startował w zespole w latach 2010 – 2017. W tym czasie zdobył trzy tytułu IMŚ a Piraterna dwukrotnie świętowała drużynowy czempionat kraju: w 2010 i 2013. Amerykanin nie potwierdza jeszcze żadnych przynależności klubowych. Piraterna wspominając o Hancocku wychodzi niejako przed szereg.
Na ten moment jest wiele niejasności. Jaki jest faktyczny stan rzeczy, czy ktokolwiek zechce jechać w klubie z problemami finansowymi, jak stać klub na Hancocka, jak duży jest dług i czym jest Wielki Podmiot. Wiele pytań bez odpowiedzi. Czas pokaże co się naprawdę stanie.
AUTOR TEKSTU: Adrian Jervis