Z kilkoma zawodnikami z obecnej kadry Orła miałeś okazję jeździć podczas kariery zawodniczej...
Najdłużej się chyba znam z Danielem Jeleniewski, ale nie mieliśmy okazji jeździć w jednej drużynie. Spotykaliśmy się dość często, ale jadąc przeciwko sobie. Z Norbertem Kościuchem startowaliśmy razem dwa sezony w Lesznie i aż trzy w Poznaniu. W Unii spotkałem również Marcina Nowaka i o czym nie wszyscy zapewne wiedzą, reprezentowaliśmy wspólnie barwy Ostrovii.
Na konferencji prasowej padło z Twoich ust zdanie o konieczności wzmocnienia formacji juniorskiej. To oznacza, że jeszcze nie koniec transferów w Orle?
Ja mam swoją koncepcję budowania składu drużyny ligowej. Jeżeli budujemy ekipę w oparciu o mocnych seniorów, musimy pamiętać, że jeżeli jeden z piątki ma słabszy dzień, to pozostała czwórka musi zdobyć 45 punktów żeby wygrać mecz. Mission impossible! Czyli potrzebne jest wsparcie młodzieży. Jeżeli mówię o wzmocnieniu formacji, nie musi to koniecznie oznaczać transfer. Należy to na spokojnie przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Dlaczego było tak słabo? Co można poprawić? Zawodnika można wzmocnić sprzętowo, mentalnie, szkoleniowo czy technicznie. Jestem od tego, żeby pomóc i na pewno praca z młodzieżą to podstawowe wyzwanie przed nowym sezonem.
Do tej pory w klubach które prowadziłeś miałeś specjalistów od prowadzenia szkółki, teraz masz to robić osobiście?
Byli trenerzy od szkółki i łączone zajęcia z młodzieżą, ale przecież ja też je prowadziłem i brałem w nich udział. To nie jest tak, że ktoś wykonywał za mnie pracę szkoleniową. Właściwie w tej kwestii niewiele się zmieni i moje zadania będą zbliżone.
W ostatnim czasie na Twój temat pojawiło się mnóstwo artykułów, analiz, podsumowań. Jak to wszystko odbierasz?
Ja się zajmuje sportem, a kto inny pisaniem o sporcie. To co się teraz pisze, w większości wypadków nie będzie miało przełożenia na sezon i wydarzenia na torze. Te wszystkie "mądrości" będzie można włożyć między bajki. Nie mogę jednak do końca przyznać, że mnie to kompletnie nie obchodzi. Każda odporność ma swoje granice. Przede wszystkim staram się najpierw na chłodno ocenić, kto mówi te zdania i jak je wtedy należy odbierać. Są ludzie, z których zdaniem się liczę i wiem, że ich analizy mają swoje podstawy w prezentowanej przez nich wiedzy czy doświadczeniu.
Po zdobyciu Indywidualnego Mistrzostwa Polski w barwach PSŻ Poznań przyznałeś, że to było dla Ciebie jak Mistrzostwo Świata, jednak negatywnie wpłynęło na Twoją karierę. Gdy zostałeś menadżerem, już na początku pracy zdobyłeś srebro i złoto z Unią Leszno. To też nie jest teraz dla Ciebie przeszkodą w karierze szkoleniowej?
To nie da się w żaden sposób porównać i na pewno tak nie jest. Ustalmy jedno - złoto indywidualnie to było spełnienie marzeń. Pokonałem m.in. Tomasza Golloba, który dwa lata później był pierwszy na świecie. To mistrzostwo mocno zachwiało jednak moją karierą. Medale drużynowe to zupełnie co innego. Należy pamiętać w jakich to się odbywało okolicznościach. Bardzo dobry klub, znakomici zawodnicy i trzeba było tylko przypilnować, żeby to się gdzieś nie rozjechało po drodze. Ale praca trenera nie polega na zdobywaniu medali. Tutaj trzeba coś stworzyć i korzystając ze zdobywanego doświadczenia, ciągle się rozwijać. Sztuką jest prowadzić do sukcesów ludzi, na których nikt nie stawia. To całkiem coś innego. Na pewno nie jestem wypalony, a wręcz przeciwnie. Mogę jednak szczerze przyznać, że jestem po prostu zmęczony tym, co się ostatnio działo wokół mojej osoby.
Z tego co pamiętam z Twojej kariery zawodniczej, nigdy za bardzo nie przepadałeś za dziennikarzami?
To nie tak. Nasz zawód jest jaki jest i musimy współpracować z mediami. Ja z dziennikarzami rozmawiam bardzo często i długo, ale nie ma to przełożenia na to, co później piszą. Nie o wszystkim mogę i chcę mówić publicznie i to ja o tym decyduję. Dla większości redaktorów nie ma znaczenia powaga sprawy, którą opisują i którą się zajmują. Dla nich liczy się tylko ilość słów i ile razy będzie się o tym jeszcze później mówiło.
A co się mówiło o klubie z Łodzi zanim tu trafiłeś?
To klub inny niż wszystkie. Jest od wielu lat finansowany przez prywatną osobę i firmę. Należy się za to olbrzymi szacunek. W Ekstralidze w klubach jest zazwyczaj klika dużych podmiotów, składających się na budżet. Z dużym zaciekawieniem przyjmuje deklaracje o dalszych aspiracjach Orła. Potrzebne jest do tego rozbudowane zaplecze, ale pamiętajmy, że w Łodzi to wszystko właśnie zaczyna się tworzyć na wysokim poziomie. Jest stadion, który jest do tego niezbędną podstawą. Następne kroki trzeba stawiać rozważnie i spokojnie.
Czyli wiążesz się z Orłem na dłużej?
Spokojnie, poczekajmy z takimi deklaracjami. Ja sam sobie daje czas na poznanie klubu i priorytetów. Z drugiej strony, ja również muszę coś dać od siebie i przekonać osoby związane z klubem, że ty był odpowiedni pomysł, żebyśmy rozpoczęli współpracę.
A były rozmowy z innymi klubami przed tym sezonem? Podobno zgłosili się do Ciebie działacze z Poznania, gdzie miałeś okazję jeździć parę lat.
Były tematy innych klubów, ale nie było wśród nich Poznania. Więcej na ten temat nie chcę mówić.
Przed sezonem 2020 sporo zmian w regulaminie. Nowa tabela biegowa, wprowadzenie rezerwowego do drużyn pierwszej ligi. Ty miałeś okazję w Ekstralidze sprawdzić, czy to jest dobre rozwiązanie. Jakie wnioski?
Rezerwowy jak najbardziej. Tym bardziej jak można zastąpić juniora jeżeli jest to zawodnik krajowy do 21 lat. Jednak w pierwszej lidze mało będzie drużyn, mających trzech w miarę równych młodzieżowców...
A nie lepiej by było, żeby to mógł być tylko i wyłącznie polski zawodnik do lat 23?
Polaków jest trochę za mało, żeby ten przepis w pełni mógł być wykorzystany. Ten zespół, który będzie mógł to zrobić biorąc pod uwagę swoją kadrę, na pewno postawi na polskiego juniora na pozycji rezerwowego. Mnie ten przepis nie przeszkadza. Jeżeli zaś chodzi o tabelę biegową - liderzy będą teraz jechać pod dwójką, pierwsze pary spotykają się ze sobą bardzo późno w trakcie zawodów i żużlowcy w tabeli mają bieg po biegu. To takie moje refleksje. Nie chcę oceniać, czy to zmiany na lepsze.
Sporo się zmieniło od czasu kiedy zakończyłeś karierę zawodniczą, choć to przecież było całkiem niedawno (2014). Jak oceniasz te zmiany?
Tory są coraz bezpieczniejsze, ale silniki mają coraz więcej obrotów. Teraz jeździ się inaczej. Kiedyś zawodnik musiał więcej pomagać motocyklowi na torze. Teraz prowadzi się motory inaczej, a każdy, najmniejszy nawet błąd, jest niezwykle kosztowny. Prędkości też są oczywiście inne. Zmiany jak wszędzie, wszystko idzie do przodu.
Kiedyś miłośnik Indian, pamiątek z epoki PRL, fan metalowej muzyki i przede wszystkim tata dwójki dzieci. Coś się zmieniło w ostatnim czasie?
Stan cywilny nie uległ zmianie. Syn gra w tenisa ziemnego i zdecydowanie prezentowany przeze mnie poziom już się nadaje, aby wychodzić razem z nim na kort. Córka jakoś nie przekonała się do sportu. Indianie odeszli w zapomnienie, na zbieranie staroci jest jakoś coraz mniej zapału i czasu, ale miłość do zabytkowych motocykli i symboli PRL została. Jeśli chodzi o muzykę, teraz najczęściej słucham radia. A tam raczej wspomnianej przez Ciebie muzyki jest niewiele.
Deklaracja na sezon 2020 dla kibiców Orła?
Im nas będzie więcej na stadionie, tym będzie weselej (śmiech). A tak poważnie - chcemy zapełnić stadion, a to gwarantują odpowiednie wyniki i przede wszystkim jazda, dająca radość kibicom. Zrobimy wszystko, aby tak się stało. Do zobaczenia na torze!