Choć do startu rozgrywek ligowych pozostało jeszcze 112 dni, a do pierwszego turnieju Grand Prix 153 dni, to Bartosz Zmarzlik już rozpoczął intensywne przygotowania do kolejnego sezonu, w którym postara się obronić tytuł mistrza świata. Zawodnik już teraz jest w bardzo dobrej formie fizycznej, bo po znakomitym sezonie praktycznie nie przerwał treningów i cały czas był aktywny fizycznie. Praca wre także w jego warsztacie.
Nie należy spodziewać się żadnej rewolucji, bo po kolejnym udanym sezonie zawodnik zamierza po prostu skopiować przygotowania z zeszłego roku. Nie będzie więc żadnych zmian wewnątrz teamu (Zmarzlikowi doradza wciąż trzech trenerów personalnych, a o sprzęt dba dwójka sprawdzonych mechaników), ani eksperymentów z silnikami. Mistrz świata znów będzie bazować na sprzęcie od najlepszego tunera świata Ryszarda Kowalskiego, a jedyną różnicą w porównaniu do poprzednich sezonów jest fakt, że tym razem inny zawodnicy raczej nie mają co liczyć na odkupienie od mistrza świata silników z minionego sezonu.
W środowisku żużlowym tradycją jest, że najlepsi zawodnicy co roku wyprzedają część nieco zużytego, ale wciąż szybkiego sprzętu, słabszym zawodnikom, a w miejsce sprzedanych jednostek napędowych dokupują kilka nowych. Tym razem zawodnik jest tak przywiązanych do silników, na których szalał w minionym torze, że nie pozbędzie się ani jednego z nich. Kolekcjonowanie sprzętu Zmarzlik przejął zresztą po swoim mentorze Tomaszu Gollobie, który w szczytowym momencie kariery przechowywał w warsztacie nawet 40 silników gotowych do użycia.