Kiedy rozpoczną się rozgrywki eWinner I ligi?
Wyznaczyliśmy sobie kilka harmonogramów. Na dziś najbardziej prawdopodobny jest tzw. wariant B. Wszelkie procedury, czyli podpisanie aneksów do kontraktów, kwarantanna, badania miałyby się rozpocząć 1 czerwca, żebyśmy mieli szanse odjechać pierwsze mecze 12 lipca. Trzeba jednak poczekać na potwierdzenie i ostateczne ustalenia. To Polski Związek Motorowy zarządza rozgrywkami i w pewnym sensie powiela schematy, które, mamy nadzieję, sprawdzą się w PGE Ekstralidze. Rozmowy w gronie klubów nie są łatwe, przede wszystkim z powodu skomplikowanej sytuacji finansowej.
Jak będzie wyglądał ten sezon?
Stanowisko wszystkich klubów jest zgodne: jedziemy bez fazy play. To pozwoli nam zaoszczędzić trochę pieniędzy, ale też trudno byłoby znaleźć terminy na pełny sezon. Liga wystartuje w lipcu i potrwa około trzech miesięcy, trzeba będzie się spieszyć, żeby do października odjechać rundę zasadniczą. Nie wiadomo jeszcze co z Lokomotivem Daugavpils. Jeśli granice zostaną otwarte, to Łotysze chcą jechać.
Niedawno spekulowano o zamknięciu PGE Ekstraligi. Czy mistrz eWinner I ligi ma zagwarantowany awans?
Tak, to zostało potwierdzone. To był niezbędny warunek, abyśmy w ogóle rozpoczęli rozmowy o rozegraniu tego sezonu. Drużyny muszą mieć jakiś cel przed sobą.
Jak koronawirus wpłynął na budżet eWinner Apatora Toruń?
Szacujemy, że zmniejszy się do 30-40 procent planowanego wcześniej. Jazda przy pustych trybunach ma ogromny wpływ na przychody, także rozmowy ze sponsorami nie napawają entuzjazmem. Wielu z nich chce z nami zostać i podpisują nowe umowy, ale około 70 procent firm cały czas się zastanawia i czeka na świadczenia, jakie będziemy w stanie zapewnić, a także analizuje swoje możliwości. Pocieszające jest, że dotacja miejska jest utrzymana, to 600 tys. zł. Tych scenariuszy finansowych wciąż jest kilka, bo przecież nie jest wykluczone, że w jakimś momencie sezonu kibice będą mogli wrócić na stadiony.
Sen z oczu spędza kwestia Grand Prix w Toruniu?
To bardzo istotny element naszego budżetu, jeden z jego fundamentów, to jakieś 25 procent naszych rocznych przychodów. Mamy wielką nadzieję, że turniej odbędzie się z kibicami. Do tej pory sprzedaliśmy ponad połowę miejsc na Motoarenie. My jesteśmy podwykonawcą tego turnieju, służymy radą, ale to w urzędzie miasta zapadają decyzje i tam prowadzone są rozmowy z FIM.
Ustalono już nowe warunki finansowe dla zawodników, najlepsi mogą zarobić około 250 tys. zł za sezon. To będą trudne rozmowy z zawodnikami?
Zawodnicy wiedzą co się dzieje, czytają informacje na ten temat, ale na razie oficjalnych rozmów o aneksach nie rozpoczęliśmy. Ten czas będzie w pierwszym tygodniu czerwca. Mamy kilka pomysłów jak to rozwiązać, żeby także żużlowcy byli zadowoleni. To nie będą łatwe rozmowy, ale tylko w Polsce w tej chwili proponujemy im jazdę i zarobki, to też jest bardzo ważne.
Takim pomysłem na zwiększenie zarobków będą zgody na występy w roli gościa w PGE Ekstralidze? Nie brakuje spekulacji, że są oferty dla Adriana Miedzińskiego, Tobiasza Musielaka czy Wiktora Kułakowa.
To są na razie rozmowy nieoficjalne lub wręcz informacje medialne, spodziewamy się na pewno zainteresowania i oferty z Wrocławia. Zakładamy wariant, że zawodnicy dostaną taką zgodę. Oni chcą jak najwięcej jeździć, a mogą to zrobić w najlepszej lidze świata. Dla naszego klubu to także wartość dodana takiego wypożyczenia.
Co z kibicami, którzy kupili karnety na ten sezon?
Mamy kilku pomysłów marketingowych. Cały czas liczę, że uda się wpuścić kibiców na stadion. Galerie handlowe zostały otwarte, bo przynoszą dochody do budżetu, ale czy to bezpieczniejsze miejsca niż sportowe stadiony? Dla mnie to jest trochę niezrozumiałe. Możemy lobbować, prosić, przygotować odpowiedni reżim sanitarny, ale to nie do nas należy decyzja. Jeśli nie będzie zgody, to postaramy się fanom zaproponować coś w zamian i myślę, że będą zadowoleni.
Na przykład kino samochodowe w czasie meczów na Motoarenie?
To już nieaktualne. Mieliśmy organizacyjne wsparcie z urzędu miasta, ale nie dostaliśmy zgody na wykorzystanie sygnału z NC+. Stacja chce pokazywać wszystkie mecze na żywo w telewizji lub na specjalnej platformie w internecie. Szkoda jednak, że telewizja nie chce nam pomóc w tej trudnej rzeczywistości.
Były próby rozmów z telewizją na temat zwiększenia wartości kontraktu za prawa do pokazywania meczów eWinner I ligi?
To nie leżało w gestii klubów, ale szef Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotr Szymański takie rozmowy prowadził. Niestety, skoczyły się niepowodzeniem i na większe zyski nie mamy co liczyć. Jest też konflikt wokół play off, bo telewizja chciałaby, żeby ta faza także była rozgrywana. Jedynym plusem tych negocjacji jest więcej ekspozycji stadionu i reklam naszych sponsorów.