Bartosz Zmarzlik wraca do swoich wspomnień z ubiegłego weekendu, kiedy dzień po dniu walczył w obronie tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Jak przyznaje cieszy się z postępów jakie poczynił w sobotę choć wiem, że jeszcze to nie było to czego szukał. Dzień drugi był dla mnie o wiele lepszy niż piątek, chociaż muszę przyznać, że nadal nie znalazłem ideału. Silnik, którego używałem w piątek, został odstawiony w sobotę. To dobry motocykl, ale charakterystyka toru mu nie odpowiadała. Wygrałem na nim wiele wyścigów i przyjechałem do Wrocławia wierząc, że tam będzie tak samo. Ten sam silnik nie jest szybki na wszystkich torach. Dlatego przerzuciłem się na dwa inne, które starałem się trochę dostosować przez całą sobotę.
Mistrz Świata czerpie korzyści z doświadczenia. Wraz ze swoim team`em starają się na chłodno wyciągać wnioski. Unikają emocjonalnych ocen, które są charakterystyczne na te świeżo po zawodach. Po piątkowym spotkaniu mój zespół i ja postanowiliśmy nie rozmawiać o tym za dużo, bo zaraz po spotkaniu ludzie dzielą się swoimi emocjonalnymi poglądami, co może nie pomóc. Następnego ranka byliśmy trochę spokojniejsi i wyciągnęliśmy właściwe wnioski.
Gorzowianin zajął w sobotę trzecie miejsce. Zawody wygrał wówczas Maciej Janowski. I to też jest powód do radości. Jestem szczęśliwy bo z Magicem (Maciejem Janowskim) byliśmy reprezentantami biało – czerwonego podium i jest to coś, z czego możemy czerpać pozytywne strony. Kolejnym plusem jest to, że zrobiłem postęp w ciągu dwóch dni.