Jednak Dariusz Cieślak, osoba odpowiedzialna za terminarz dla 2. Ligi Żużlowej odbiera ataki i wyjaśnia, że układając kalendarz czekał na to, jak terminy będą układały się Unii Leszno w PGE Ekstralidze: Nie było żadnej złośliwości w tym terminarzu, który zrobiliśmy. Byliśmy w kontakcie z Unią, robiliśmy, co mogliśmy i wybraliśmy najlepszą z możliwych opcji. Chcieliśmy bardzo pomóc Unii i Kolejarzowi, mając na uwadze sytuację kadrową drużyn. Z tego powodu czekaliśmy na ogłoszenie terminarza PGE Ekstraligi. Ten dla drugiej ligi był gotowy wcześniej, ale chcieliśmy zobaczyć, jak pojedzie Ekstraliga, by ewentualnie nanieść poprawki, które mogłyby jakoś pomóc Unii i Kolejarzowi.
Nie można przy tym zapomnieć, że w lidze startuje więcej drużyn z których zdaniem i prośbami też trzeba się liczyć. Dariusz Cieślak zwraca uwagę na choćby turniej tenisa, który zaplanowany jest w Poznaniu: Lepiej nie dało się tego zrobić, bo trzeba pamiętać, że inne kluby też mają swoje zastrzeżenia. Na stadionie, na którym jeździ RzTŻ Rzeszów swoje mecze piłkarskie rozgrywa Resovia. To musieliśmy uwzględnić. Tak samo, jak i to, że w Poznaniu będzie turniej tenisa. Z tego powodu pięć terminów wypadło. Wiem, w tenisa nie grają na torze, ale te dwie imprezy nie mogą się odbywać równocześnie, bo żużlowi towarzyszy hałas, który przeszkadzałby tenisistom. Swoje zastrzeżenia wysyłali też inni, choćby Lokomotiv Daugavpils. Trzy kolizje terminów na czternaście kolejek, to nie jest zły wynik.
Osoba zasiadająca w GKSŻ uspokaja jednocześnie, że w przypadku gdyby udało się dograć sprawy związane z transmisją w telewizji wówczas spotkania mogłyby się odbywać w soboty. I wtedy nie byłoby żadnych kolizji terminów Unii i Kolejarza: Poza tym może się okazać, że nie będzie żadnego problemu, bo jak będzie telewizja, to jeszcze nie jest powiedziane, czy Kolejarz pojedzie w danej kolejce w sobotę, czy w niedzielę. To dopiero zostanie określone. Jeśli wypadnie sobota, to nie ma kolizji – kończy Cieślak.