Próbowaliśmy się skontaktować z autorem filmiku, ale nie odpowiedział nam. Trener Staszewski zaś nie chciał komentować całej sprawy. - Jeśli ktoś wrzucił jakiś filmik, to proszę jego prosić o wypowiedź. Ja tej sprawy komentował nie będę - powiedział trener ostrowian.
Podejrzana sytuacja z metanolem w Bydgoszczy miała już miejsce w zeszłym roku podczas meczu Polonii z eWinner Apatorem Toruń. Z dwóch węży połączonych trójnikiem z beczką, wydobywała się różnego koloru ciesz. Z jednego przezroczysta, z drugiego żółta.
– Gospodarze nie potrafili uzasadnić, dlaczego doszło do takiej sytuacji. Być może chodziło o to, że jeden z węży lub miski były brudne. Postanowiłem jednak, że do końca zawodów nikt nie będzie korzystał z kranu, z którego wypływała żółty płyn. W obecności przedstawicieli obu drużyn zalakowałem ten odpływ i założyłem plombę, tak by nikt nie mógł z niego korzystać. Ostatecznie goście nie zgłosili protestu, więc nie doszło do sprawdzenia zawartości beczki – mówił wówczas przewodniczący jury zawodów, Zbigniew Fiałkowski, a sprawa ucichła, bo torunianie i tak wygrali zdecydowanie 55:35.
Tym razem także nikt żadnego protestu nie zgłosił.
- Oglądałem beczkę z metanolem podczas czwartkowego meczu. Było jedno wyjście, jeden kranik. Nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń co do paliwa ani mnie, ani sędziemu, ani komisarzowi zawodów. Wszyscy tankowali z jednej beczki, używając tego samego kranika - skomentował przedstawiciel GKSŻ, pełniący na tym meczu rolę przewodniczącego jury, Zbigniew Fiałkowski.