W półfinale oraz w biegu finałowym aktualny Indywidualny Mistrz Świata pokazał już to czego oczekiwali kibice, czyli niesamowitą prędkość z jaką pokonywał kolejne metry Skrotfrag Arena w Malilla. To co wyprawiał po starcie Bartosz Zmarzlik można opisać tylko jednym słowem - niesamowite.
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo to był drugi raz, kiedy wygrałem w Malilli. Dla mnie to niewiarygodne. Uwielbiam się tu ścigać. Początek zawodów nie był dla mnie taki łatwy. Bardzo trudno było znaleźć ustawienia. Przed każdym biegiem coś zmieniałem – zapłon, dysze i zębatki przez co za każdym razem było inaczej. Dopiero w piątej gonitwie poczułem, że jest już lepiej. W półfinale nastąpiły kolejne zmiany i dzięki temu miałem dobrą prędkość. Przed finałem dokonałem delikatnych korekt i wyszło to na dobre. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyniku – wygrałem i zrobiłem wszystko, co mogłem. To była była kolejna dobra noc, ale teraz jestem skupiony na kolejnej rundzie. Trzymajcie kciuki za Togliatti, do zobaczenia wkrótce -powiedział Bartosz Zmarzlik.
Drugi Artem Łaguta wciąż pokazuje, że ten sezon należy do niego. Jest niezwykle szybki co pokazuje w każdym kolejnym biegu cyklu SGP. Rosjanin w rundzie zasadniczej stracił tylko jeden punkt.
- To były ciężkie zawody i zdawałem sobie sprawę, że w Malilli będzie bardzo ciężko. Po pierwszym wyścigu wymieniliśmy motocykl i to był dobry wybór. Ciężko pracowaliśmy, aby uzyskać najlepszą prędkość motocykla. Cały zespół włożył dużo wysiłku, a motocykl działał bardzo dobrze. Bartek i ja jesteśmy bardzo blisko w klasyfikacji generalnej i wiemy, że to będzie walka do końca. Nie ma miejsca na błędy. Będę skoncentrowany z całym swoim teamem, aby zdobyć jak najwięcej punktów, wycisnąć z motocykli jak największą prędkość i awansować się do finałów. To najważniejsza rzecz. Dziękuję mojemu zespołowi i moim sponsorom. Bardzo się cieszę i do zobaczenia w Togliatti! - mówi Artem Łaguta