Właściciel klubu mówi, że jest pan praktycznie wychowankiem klubu i uważa, że może być liderem tego zespołu. Co pan o tym sądzi?
Hubert Łęgowik, żużlowiec Texom Stali Rzeszów: Wow. Bardzo cieszę się, że z ust bossa padło takie sformułowanie. Nie da się ukryć, że bardzo dobrze czuję się w Rzeszowie, co nie zmienia jednak faktu, że w papierach jest inna drużyna, w której zdobyłem licencję. To Włókniarz Częstochowa. Muszę jednak zaznaczyć, że w Rzeszowie odnalazłem się na tyle dobrze, że mocno zastanawiam się nad przeniesieniem się do tego miasta na czas trwania sezonu, z perspektywą osiedlenia na stałe. Od początku kariery miałem kontakt z legendą Stali, Januszem Stachyrą. Zawsze mogłem i mogę liczyć na jego osobę. Nawet wtedy, gdy nasze powiązania z klubami nie były zbieżne. Przekazał mi wiele informacji, z których do dziś korzystam.
Jak w ogóle wyglądają pana przygotowania do sezonu?
Po zakończeniu sezonu 2021 miałem krótką przerwę. Organizm miał krótką chwilę na regenerację, Nie zmienia to faktu, że jednak cały czas byłem w ruchu. Od grudnia już mocno pracuję z trenerem Piotrem Ruszelem. Będę startował w trzech ligach, więc przygotowania muszą być solidne, aby wytrzymać natężenie jazdy w Polsce, Szwecji i Danii. Współpracuję z trenerem Ruszelem od wielu lat, tak naprawdę odkąd pamiętam.
Co poza tym?
Kiedy tylko mrozy odpuściły, regularnie jeżdżę na motocrossie i rowerze MTB. Widzę tutaj postęp w kondycji oraz przygotowaniu. Jestem przekonany, że przeniesie się to na speedway. Są też nowe detale, które stosuję, jednak nie mają one wpływu na całokształt przygotowań.
Czy zamawia pan jakieś nowe silniki?
Co do kwestii sprzętowych, to współpraca z Panami Ryszardem i Danielem Kowalskimi układa się świetnie. Przygotowali dla mnie dobry sprzęt, a resztę wyciągniemy na torze lub będziemy zmieniać podzespoły, tak aby dopasować jak najlepiej te najszybsze silniki. Nie jest tajemnicą, że pracuję również z Jarkiem Krawczykiem.
Największym problemem Stali wydaje się być sytuacja z Andriejem Karpowem, który został na Ukrainie i zaangażował się w pomoc dla wojska. Wiecie co u niego, macie jakiś kontakt?
Sytuacja na Ukrainie jest fatalna. Poznałem osoby, które uciekły z ostrzeliwanych miast, zostawiły tam majątki swojego życia i rodziny. Współczuję im, bo jest to niewyobrażalna tragedia. W gronie rodziny i przyjaciół staramy się pomóc, jak możemy. Jedna z rodzin, która przyjechała do Częstochowy, poszukiwała ubrań dla małego dziecka. Wraz z narzeczoną wspieramy tę rodzinę, jak możemy, bo tez jesteśmy rodzicami. Znając Andrieja, nie wyobrażałem sobie, aby mógł on zachować się inaczej. To facet, który zawsze będzie walczyć do końca, bez względu na stawkę i fakt czy będzie to tor, czy ziemia jego ojczyzny. Klub ma z nim kontakt i dokładnie wie, co się u niego dzieje. Staram się o to dopytywać. Liczymy na niego i wiemy, że tak szybko, jak to możliwe zobaczymy go na torze. Musimy mieć nadzieję, że rosyjska agresja zostanie powstrzymana i odparta jak najszybciej, a osoby, które mają na rękach krew niewinnych ludzi, zostaną surowo osądzeni.
A wojna w Ukrainie przeszkadza panu jakoś w przygotowaniu? Czy też udaje ci się skupić całą uwagę na przygotowaniach do startu ligi?
Prawda jest taka, że przez pierwszy tydzień wiele osób nie potrafiło sobie przyswoić tego faktu. Tym bardziej że ludzie umierają tuż za naszą granicą, w Europie, w XXI wieku. Jesteśmy blisko wszystkiego, co się dzieje. Telewizja, reporterzy, relacje tekstowe, wszystko dotyka nas niemalże bezpośrednio. Ta sytuacja niezmiennie mnie interesuje, przyglądam się temu co się dzieje. Niemniej jednak skupiam się na przygotowaniach na sto procent. Sezon już za pasem. Wciąż, jednak kiedy tylko otrzymuję informację, że mogę jakoś pomóc, nie waham się. Musimy być dla siebie ludźmi.
Jak wyglądają twoim zdaniem szanse Stali w tym sezonie. Czy finał play-off jest realny, czy musiałby się stać cud?
Przed startem sezonu można pisać wiele artykułów na temat siły poszczególnych drużyn. Na szczęście to rola dziennikarzy. Patrząc przez pryzmat zawodników zakontraktowanych w kubach to składy wydają się być porównywalne. Nie jest tak, że jakiś klub diametralnie wyrasta ponad przeciętność. Wiemy, jak wygląda sezon, mogą przytrafić się kontuzje, problemy sprzętowe i inne zjawiska losowe. W takich nieprzewidzianych sytuacjach wszystkie prognozy stają się nieaktualne. Staram się nie zaprzątać tym głowy.
Najgroźniejsi rywale Stali? PSŻ, Kolejarz Opole czy Kolejarz Rawicz? A może Lokomotiv?
To już dziesięć lat odkąd jeżdżę na żużlu i zdążyłem się nauczyć, że zajmowanie się składami innych drużyn nie należy do moich obowiązków. Ja wierzę w moją drużynę. Wiem, że będziemy robić wszystko, aby osiągnąć postawiony przed nami cel. Mamy dobrych zawodników, niezłą atmosferę, ułożone sprawy organizacyjne, pomocny i doświadczony sztab trenerski, wsparcie ze strony miasta i sponsorów. Generalnie atmosfera sprzyja dobremu wynikowi. Liczymy również na wspaniałych kibiców, których wsparcie można było odczuć nawet w ubiegłym sezonie kiedy jeździli z nami po całej Polsce. Wierzmy we własną siłę z lekkim wsparciem szczęścia i jestem przekonany, ze damy radę i za rok o tej porze będziemy mówić o celach w pierwszej lidze. Widzimy się na stadionach.