Nie będziecie chyba miło wspominać pierwszych dwóch meczów w PGE Ekstralidze po długim czasie?
Tomasz Gapiński: Udało się nam zdobyć 35 punktów w Toruniu, więc uważam, że hańby nie ma. Cieszy to, że Grzegorz Walasek znalazł w sprzęcie to, czego szukał. Jeśli ja i Nicolai Kindt też znajdziemy to coś, to będziemy mogli myśleć o zwycięstwach.
Co nie zagrało w twoim sprzęcie?
Nie mogę dobrać odpowiednich ustawień w nowych silnikach. Owszem, można przegrywać, ale po walce. Tymczasem u mnie jej zabrakło.
Zmieniłeś podobno motocykl po pierwszym biegu. To prawda?
Zgadza się, ale niewiele to dało. Stać mnie było jedynie na walkę z juniorem. Muszę popracować nad ustawieniami.
Powiedziałeś, że Grzegorz Walasek znalazł odpowiednie ustawienia. Wymienialiście się spostrzeżeniami w trakcie meczu?
Oczywiście. I wiem, co zrobiłem źle. Treningi pokażą, czy wyciągnąłem odpowiednie wnioski.
Czyli czeka cię sporo pracy…
Mam tylko nadzieję, że w porę się ze wszystkim uporam. Chciałbym się cieszyć z jazdy, a na razie nie ma radości.
Obserwowałem twoją jazdę i odniosłem wrażenie, że miałeś problemy z płynnym pokonywaniem łuków. Z czego to wynikało?
W pierwszym biegu miałem ewidentnie za mocny motocykl. Gdzie nie wjechałem, tam motor mnie prostował i szarpał. Przesiadłem się na drugi, teoretycznie słabszy motocykl. Jechało się lepiej, ale nie mogłem z niego wycisnąć odpowiedniej prędkości.
Dużo było ścieżek do ścigania? Zawodnicy twierdzą, że niekoniecznie.
Chodziła praktycznie tylko zewnętrzna. Wygrywał ten, kto był spasowany na tyle, by wygrać start i dopaść się do ścieżki, która niosła.
Stąd takie rozbieżności w zdobyczach choćby u Pawła Przedpełskiego, który spisywał się rewelacyjnie, a w dwóch ostatnich startach nie przywiózł nawet punktu?
Dokładnie. To samo było u Chrisa Holdera. Wygrał bieg, później przyjechał ostatni za juniorem, a za chwilę znów zwyciężył prawie o całą prostą.
W oczy rzucało się też to, że przegrywaliście starty. To główna przyczyna porażki?
Zawodnicy z Torunia wychodzili zdecydowanie lepiej spod taśmy. Później na trasie ciężko było już cokolwiek zrobić. Zwłaszcza w moim przypadku, kiedy nie miałem odpowiedniej prędkości.
Wiele się mówi o tym, że tor na Motoarenie nie jest już taki jak kiedyś. To prawda?
Zgadzam się. Pamiętam zawody cyklu Grand Prix, czy spotkania ligowe. Zawodnicy ścigali się praktycznie przez cztery okrążenia. Moim zdaniem tor w Toruniu się trochę zepsuł. Szkoda.