Trener drużyny przyjezdnej po zawodach nie miał powodów do radości, po pierwsze z powodu wyniku, po drugie groźnego upadku i wykluczenie z zawodów Grzegorza Walaska - W końcu zaczęliśmy zawody dobrze. Wyglądało na to, że do końca będzie to wyrównany pojedynek. Dzisiaj straciliśmy Grześka (Walaska- przyp. red.) w połowie zawodów. Jego upadek wyglądał groźnie - relacjonował trener Staszewski. Z pierwszych informacji wynikało, że stan Grzegorza jest dobry i nie doszło do żadnych złamań. Dziś wiemy, że konsekwencje upadku są liczne, w tym pięć złamanych żeber, pęknięty obojczyk, oraz połamane wyrostki w kręgosłupie.47- latka czeka teraz zabieg oraz czas rehabilitacji.
Drużyna z Ostrowa z meczu na mecz jedzie coraz lepiej, a do dwóch liderów, wspomnianego Grzegorza Walaska i Chrisa Holdera dołączył Oliver Berntzon. Szwed zdobył we Wrocławiu 11 punktów z bonusem. Trener Staszewski tak podsumował występ swoich podopiecznych - Dzisiaj do dwójki liderów dołączył Oliver, Gapa też swoje punkty zrobił. Zarówno Berntzonowi jak i Kilindowi bardzo zależało, żeby znaleźć się na stałe w składzie. Myślę, że po tym meczu w Lesznie Berntzon był bardzo zły na siebie i potrzebował takiego meczu na odbicie jaki odjechał w lidze szwedzkiej. Wywalczył tam dwanaście punktów, a dzisiaj brał udział w biegu piętnastym i pojechał w nim rewelacyjnie. Pola odgrywały dzisiaj dużą pole, pierwsze i trzecie były zdecydowanie lepsze. Końcówka zawodów uciekła nam, ponieważ nie trafiliśmy z ustawieniami sprzętu. W biegu piętnastym jechała para Woffinden - Janowski i myślę, że mało kto byłby w stanie ich rozdzielić. Wydaje mi się, że Oliver w tym biegu swoje zrobił. W biegu czternastym mieliśmy pola drugie i czwarte, Gapa zaryzykował i wybrał pole po płotem równaniu i nie wyszło- zakończył trener.