Janusz Kołodziej po meczu przyznał, że pojedynek z Motorem Lublin nie był najłatwiejszym spotkaniem. Zawodnik miał jednak nadzieję, że przed rewanżem to leszczynianie będą mili jakąś zaliczkę - Spotkanie było ciężkie, nie zawsze dawaliśmy sobie radę. Założyłem sobie przed meczem wyniki 50:40, żeby sobie zrobić niespodziankę. Nie osiągnęliśmy tego co założyłem sobie przed spotkanie, a wynik był podobny, ale w drugą stronę. Nie mogliśmy sobie poradzić z prędkościom zawodników z Lublina. Popełniałem błędy na torze i nie przywiozłem ważnych punktów.
Podopieczni Piotra Barona będą musieli przeanalizować wiele spraw przed meczem w Lublinie - Nie poddajemy się, po dzisiejszych zawodach nie jesteśmy zadowoleni, a bardziej wkurzeni. Po spotkaniu musimy powyciągać wnioski. Nie ma co ukrywać, ale podopieczni Jacka Ziółkowskiego są bardzo szybcy. U przeciwników nie ma przede wszystkim dziur w składzie. Jak jeden zawodnik pojedzie trochę gorzej to zaraz ktoś inny ma dobry bieg. Nie pozostaje nam nic innego jak popracować nad sobą do przyszłego tygodnia i postarać się w Lublinie odrobić straty.
Spotkanie miało status meczu zagrożonego, a przed meczem na leszczyńskim owalu rozłożono plandekę. W opinii kapitana Fogo Unii nie przyczyniła się do takiej a nie innej postawy na torze zawodników z Wielkopolski. Wszyscy zawodnicy zgodnie twierdzą, że podczas spotkania było bardzo twardo - Wydaje mi się, że plandeka nie specjalnie nam pokrzyżowała planów. Przyczyną naszej porażki było wszystko po trochę, przeciwnik był bardzo silny i bezlitosny, jeżeli chodzi o błędy, przede wszystkim to my jako drużyna popełnialiśmy błędy. Podczas spotkania nie mogłem znaleźć odpowiednich ustawień, w ostatnim biegu było trochę lepiej, ale nie wiem czy na tyle dobrze. Czułbym się zdecydowanie bardziej komfortowo, gdyby zewnętrza bardziej chodziła, jednak dzisiaj tor był bardzo krawężnikowy. Na szerokim torze takim jak jest w Lesznie, fajnie jest się wypuścić na zewnętrzną