W piątej gonitwie dnia doszło do upadku Jaimona Lideya, Martin Vaculik nie zdążył wyhamować co zaowocowało upadkiem. Australijczykowi nic się nie stało, natomiast Słowak został przewieziony do szpitala na szczegółowe badania, które nie były optymistyczne dla zawodnika jak i dla fanów gorzowskiej Stali.
"Cześć! Dostałem zielone światło od moich lekarzy i wracam na żużlowe tory.
Widzimy się w sobotę na Grand Prix we Wrocławiu i dzień później w Gorzowie na rewanżowym meczu z Toruniem.
Dziękuje wszystkim za wsparcie jakie mi okazaliście po wypadku, dzięki temu miałem jeszcze więcej motywacji wrócić do Was." - napisał na Facebooku Martin Vaculik.