Upalna niedziela wskazywała na świetne ściganie, ale jednocześnie bardzo częste nawadnianie nawierzchni, bowiem na torze sypało się niesamowicie. Pierwsza seria startów była prawdziwym testem dla publiczności, pod względem odporności na kurz. Niestety, okazała się także testem wytrzymałości dla Piotra Pawlickiego, który upadł po niegroźnie wyglądającym wypadku. Tylko wyglądał łagodnie, ponieważ po obejrzeniu kilku powtórek można było dostrzec zahaczoną nogę, a zaraz po tym karetkę wyjeżdżającą z parkingu. Leszczynianin zakończył zawody po tym upadku, a do końca zastępował go Wiktor Przyjemski.
Po 4 biegu także przebieg zawodów wyhamował. Problemy z nawierzchnią (spora kałuża na wejściu w 2 łuk) spowodowały, że po godzinie obejrzeliśmy tylko 1 serię. Na tym kłopoty się zakończyły i wszystko toczyło się zgodnie z planem. Najlepsi po rundzie zasadniczej okazali się Ci najbardziej zapracowani w ten weekend, czyli trio Zmarzlik, Janowski, Dudek. Wczoraj jeszcze walczyli w Malili, a dziś to oni byli najszybsi w Wielkopolsce. Pomimo świetnej postawy Janusza Kołodzieja czy lokalnego matadora - Jarosława Hampela, to wspomniana trójka stanęła finalnie na podium.
Warto poświęcić chwilę dla Jarosława Hampela, który przy każdym wyjeździe mógł liczyć na wsparcie lokalnych kibiców. Niesamowitą sceną okazał się być bieg barażowy, w którym przed startem całe trybuny próbowały pomóc wychowankowi, a po wygranym biegu owacją na stojąco podziękowali mu za dzielną walkę. W finale dał się minąć Patrykowi Dudkowi, ale nie zmieniło to nastawienia na trybunach. Miłośnicy speedway'a sami doskonale się bawili, tworząc chociażby kilka razy meksykańską falę, która integrowała cały stadion.