Od przyszłego sezonu najniższa klasa rozgrywkowa w Polsce nosić będzie nazwę Krajowa Liga Żużlowa.
Istnieje szansa, że w przyszłorocznych rozgrywkach KLŻ weźmie udział osiem zespołów. Wszystko uzależnione jest od dwóch ośrodków żużlowych: Krakowa i Rawicza.
– Zastanawialiśmy się, co zrobić i jak nazwać drugą ligę. Były różne pomysły. Choćby trzecia liga. Doszliśmy jednak do wniosku, że to nie byłoby dobre dla samych klubów, kibiców czy sponsorów. Zwłaszcza tym ostatnim trudno byłoby wytłumaczyć, że kluby, które jeździły w drugiej lidze, teraz są w trzeciej. To znaczy, że teraz spadły, zostały zdegradowane? Finalnie doszliśmy do wniosku, że w przyszłym roku pojedziemy, jako Krajowa Liga Żużlowa, Chcemy tę formułę utrzymać, choć oczywiście marzy nam się sponsor tytularny. Nie wiem jednak, czy się uda. Ta druga liga powinna być takim miejscem, gdzie ci najmłodsi zaczynają, gdzie zagraniczni zawodnicy, którym ciężko się przebić, stawiają pierwsze kroki w Polsce. Mamy też jednak w drugiej lidze żużlowców, jak Bellego, którzy niedawno startowali w Ekstralidze. Jeszcze Bjerre czy Zagar nigdzie nie podpisali, więc może oni też pojadą w drugiej lidze. Jakby nie spojrzeć poziom tej klasy rozgrywkowej bardzo się podniósł. To jest coś innego, niż 5, czy 10 lat temu. Druga liga stała się miejscem, gdzie można stworzyć coś, co będzie cieszyło oko kibica. Osiem zespołów, to byłoby duże osiągnięcie. To byłby dobry wynik. Jak zespoły z Rawicza i Krakowa potwierdzą dostępność, to tak. Rawicz jest dużym znakiem zapytania. Czekam na konkrety ze strony klubu i władz miasta. W sprawie Krakowa rozmawiałem z Krzysztofem Cegielskim, który stara się doradzać. Sytuacja jest rozwojowa – mówi nowy przewodniczący GKSŻ Ireneusz Igielski.