Na lepszy występ we wczorajszych zawodach w Grand Prix w Bydgoszczy liczył zapewne Nicki Pedersen. Borykający się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi Duńczyk, zeszłoroczny triumfator bydgoskiej eliminacji GP, mimo bardzo dobrej zdobyczy punktowej w rundzie zasadniczej, ukończył rywalizację w półfinale i musiał przełknąć gorycz porażki.
- Grand Prix w Bydgoszczy nie zakończyła się dla mnie happy endem tak jak tego oczekiwałem. Ten sezon nie był dla mnie udany. Wiem, że z powodu kontuzji straciłem sporo punktów. Moje wyniki nie spełniły oczekiwań i moich i kibiców. Jestem bardzo rozczarowany - przyznaje.
- Ogromnym ciosem dla mnie jest fakt, że nie zapewniłem sobie miejsca w przyszłorocznym cyklu Grand Prix - dodaje.
Mimo wszystko trzykrotny Mistrz Świata z nadzieją patrzy w przyszłość.
-
Jechałem w dwóch finałach Grand Prix, wygrałem ostatnio w Pardubicach, a
w Bydgoszczy byłem jednym z trzech najlepiej punktujacych zawodników i
gdyby nie źle wybrane pole startowe, być może jechałbym w finale.
Ostatnie wyniki mówią, że jestem blisko odzyskania pozycji w czołówce.
To dodaje mi energii do ciężkiej pracy w zimie - mówi Pedersen.