- Pojeździłem sobie tak dla zabawy. Nie był to żaden konkretny trening, a zwykłe rozruszanie kości – przyznał Adrian Miedziński.
Przypomnijmy, że Miedziński miał bardzo udaną końcówkę sezonu - wygrał pożegnalne turnieje Leigh Adamsa oraz Jacka Krzyżaniaka. Nic zatem dziwnego, że przy bardzo słabym początku oraz środku sezonu, teraz ani myśli rozstawać się z motocyklem żużlowym.