- Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale nie poukładały nam się od początku te zawody. Do tego doszła kontuzja Rafała. Ciśnienie z nas zeszło, zbyt wiele błędów, a drużyna z Gorzowa jechała równo. My nie potrafiliśmy do końca tego toru rozszyfrować, bo wszyscy pojechaliśmy słabo, a ja do tego pechowo. Pierwszy bieg, w którym prowadziłem był przerwany, także trzy punkty pewne uciekły. Później trochę nerwówki, taśma. Od początku nie potrafiłem wstrzelić się w te zawody. Totalnie się pogubiłem i całe te zawody były średnie. Trzeba pogratulować drużynie z Gorzowa, bo była lepsza. Wynik jest jednak sprawą drugorzędną, najważniejsze dla nas w tej chwili jest zdrowie Rafała - mówi "Pepe".