Pierwsze dwa wyścigi w wykonaniu Australijczyka były bardzo dobre. W swoim trzecim starcie walczył o dwa punkty, jednak ostatecznie minął linię mety jako ostatni. Drugą część zawodów miał zdecydowanie słabszą. Dlaczego?
- Myślę, że słabsza druga część meczu była spowodowana silnikami. Staraliśmy się coś zmienić, ale nie wyszło. Jestem bardzo rozczarowany dzisiejszym spotkaniem. Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Frustracja i smutek - tyle - mówi Davey Watt.
Cały miniony weekend był dla zawodnika GTŻ-u niezwykle pechowy. W sobotę był o krok od awansu do GP Challenge, jednak Gorican okazało się dla niego niezwykle pechowe.
- Powinienem awansować do GP Challenge, ale tego nie zrobiłem. W biegach dodatkowych czułem jakby silnik mi się kończył. Wcześniej spisywał się znakomicie - stwierdza Australijczyk.
Davey, mimo że zdobył 11 punktów, ostatecznie zajął szóstą pozycję. Przełomowy okazał się wyścig szesnasty, w którym został wykluczony za spowodowanie upadku Darcy Warda.
- Szkoda tego wykluczenia. Jechaliśmy z Darcym blisko siebie, byłem tuż za nim. Na jednym z łuków wpadł w dziurę i upadł na tor. Niestety sędzia uznał, że to ja spowodowałem ten upadek. To nie był mój faul, jesteśmy z Wardem dobrymi przyjaciółmi. Dodam, że w momencie wyścigu znajdowałem się na drugiej pozycji. To jest dla mnie straszny, długi weekend - kończy zawiedziony Watt.