- Na wysokie opłaty dla firmy BSI, która jest właścicielem praw do cyklu Grand Prix, zapracowaliśmy sobie sami. Od lat polskie miasta licytują się między sobą o turnieje, podbijając cenę. Kilka lat temu Polski Związek Motorowy zaproponował rozwiązanie. Chcieliśmy doprowadzić do porozumienia między klubami, które rotacyjnie organizowałyby zawody. PZM miałby decydujący głos, a w negocjacjach z BSI bylibyśmy mocniejsi. Może udałoby się zejść do poziomu opłat, jakie obowiązują we Włoszech czy Chorwacji. Wtedy jednak Leszno zerwało nasze porozumienie. Na własną rękę prowadziło rozmowy z Brytyjczykami i spirala znów zaczęła się nakręcać - wyjaśnia Witkowski.
Witkowski 8 września spotka się ponownie z prezesami klubów Speedway Ekstraligi i będzie apelować o wspólną strategię rozmów z BSI. Pięcioletnie umowy, jakie mają Toruń i Gorzów w ocenie Witkowskiego są niekorzystne. - 8 września spotkam się z prezesami ekstraligi żużlowej. Grand Prix będzie jednym z tematów dyskusji. Chcę jeszcze raz zaapelować o wspólną strategię rozmów z Brytyjczykami. Pięcioletnie umowy na organizację zawodów, jakie podpisały Toruń i Gorzów, to zbyt długo. Trzy lata to maksimum, a gospodarze powinni częściej się zmieniać. Chciałbym utrzymać trzy rundy indywidualnych mistrzostw świata w Polsce i co dwa-trzy lata organizować u nas Drużynowy Puchar Świata.