Planowałam w następny czwartek podzielić się z czytelnikami garścią świeżych informacji z polskich torów żużlowych. Miały być pierwsze sensacje, kontrowersje i plotki. Miały być krew, pot i łzy! A tymczasem…
A tymczasem ŚNIEG.
Zima co roku zaskakuje kierowców. Opady białego puchu skutecznie utrudniają nam życie. Ale dlaczego zima postanowiła namieszać w speedway’u? A może w tym sezonie, zamiast klasycznego żużla pobawimy się w żużel na lodzie?
Rozumiem, zima, jak zima. Śnieg, siarczyste mrozy itp. No ale w marcu? Ba, pod koniec marca na moim termometrze, wieczorem -12 stopni! Ludzie kochani! Szkoda, że zawodnicy podczas inaugurujących sezon mszy świętych modlili się (tylko) o pomyślny sezon. Dlaczego nikt nie pomyślał, żeby modlić się o pogodę? No tak, zapomniałam. Obfite opady śniegu w marcu, to normalka.
Ale wróćmy do tematu. W polskim i światowym żużlu zrobiło się cieplej, by chwilę później znowu dołować kibiców wiadomościami o odwołanych sparingach. Zaczęto coraz głośniej mówić o prawdopodobieństwie przełożenia pierwszej ligowej kolejki… Oczywiście, jak znaczna część fanów czarnego sportu, łudziłam się, że zima opuści nas bardzo szybko i nie ma powodów do zmartwień.
Jaka była moja mina, gdy podczas pierwszego dnia wiosny, musiałam zmagać się z padającym śniegiem i marznącymi dłońmi. A nasi riderzy nawet nie mogli wyjechać na polskie tory. W konsekwencji, szybko przenieśli się na południe Europy. Owal w Gorican został oblężony. Również obiekt w Krsko mógł pochwalić się wysoką frekwencją.
Jednak co z tego, że zawodnicy trenowali za granicą, skoro na domowych torach zdążyli (albo i nie) wyjechać raptem raz lub dwa? I jak tu stanąć w czterech pod taśmą startową, szczególnie, jeśli mowa o niedoświadczonych juniorach? W tej sytuacji ostateczna decyzja o przełożeniu pierwszej kolejki wydaje się być najrozsądniejsza. Jest więcej czasu na spokojne ostatnie przygotowania do sezonu.
Na szczęście, powoli zima ustępuje miejsca wiośnie. Kluby powracają do normalnych treningów. Coraz częściej da się słyszeć warkot motocykli. Dlatego z optymizmem trzeba wyczekiwać kolejnych prognoz. A nasi żużlowcy? Już kilka dni temu dali popis znakomitej jazdy. Choć miało to miejsce w dalekim (i co ważne, bardzo ciepłym) Auckland, Jarek Hampel i Tomasz Gollob wlali w serca polskich kibiców nadzieję na wspaniały, emocjonujący sezon.