Zapowiadało się najnudniejsze w ostatnich latach okienko transferowe. Liderzy zespołów na długo przed listopadem porozumiały się ze swoimi pracodawcami, pozbawiając nas kibiców zabawy w „widziałem busa tego a tego zawodnika dziś w mieście”. Powstał specjalny hasztag „#NieUmieWBusa” który można było przyczepić niemalże każdemu zawodnikowi z najwyższej półki i co niektórym klubom, które nie pozwoliły na znaczące osłabienie kadry. Mamy początek lutego. Czy nadal uważamy, że mijający okres nie był wstanie zaspokoić naszych oczekiwań?
W listopadzie ciężko było o gorące wiadomości. Jak zawsze po okresie transferowym media pokusiły się o bilans zysków i strat. Która drużyna najwięcej straciła, która zyskała. Najwięcej nieprzychylnych słów na swój temat przeczytać mogli w Speed Car Motorze Lublin, czego ja osobiście nie rozumiem. Faktycznie zespół zbudowany bez żadnej „rakiety” ale za to z możliwościami. Czy to jest kandydat do spadku? Pierwsze żużlowe kolejki pokażą realną siłę rażenia „Koziołków”. W swojej krótkiej historii zademonstrowali menagerską wiedzę. Na przestrzeni dwóch lat wywalczyć dwukrotnie awans do wyższej ligi często się nie zdarza. Jeżeli mnie pamięć nie myli są pierwszym zespołem, który rok w rok po debiucie uplasował się na szczycie dwóch kolejnych klas rozgrywkowych. Z samego szacunku do takiego wyczynu należałoby dać Lublinianom przysłowiowy „święty spokój”.
Żyliśmy w marazmie dnia codziennego. Wyczekiwaliśmy hot newsów, które rozbudzą żużlową Polskę. I przyszedł grudzień. Wydawałoby się, że licencje to formalność. A jednak. Stal Rzeszów ta Stal, która w trakcie sezonu była na językach milionów kibiców wyłamała się z grona „pewniaków” do dokumentu uprawniającego do wzięcia udziału w rywalizacji o tytuł mistrza Nice 1. Ligi Żużlowej. Ireneusz Nawrocki uspokajał, że to kwestia kilku niedopilnowanych spraw i w kolejnym terminie wszystko będzie uregulowane. Jednak decyzji PZM nie zmienił. Rozpętała się burza. Zaczęły na jaw wychodzić sprawy, których w trakcie sezonu się tylko domyślać mogliśmy.
Sprawy potoczyły się już lawinowo. Ogłoszenie konkursu na ósme miejsce po „Żurawiach” rozesłane do pozostałych drużyn startujących w 2. Lidze Żużlowej. Tylko jedna drużyna się zgłosiła, wyrzucona wcześniej Stal Nawrockiego. Niestety dokumenty, które dostarczył nadal nie spełniały oczekiwań PZM. Przedsiębiorca się nie poddaje. Spotyka się w siedzibie związku, przeprasza za poprzednie wydarzenia i deklaruje, że spełni wymagania stawiane przez żużlową centralę aby ta tylko wznowiła proces licencyjny. Telenoweli ciąg dalszy.
Styczeń to także zmiany w bydgoskim żużlu. Przejęcie (wykupienie) udziałów Polonii przez Jerzego Kanclerza od Władysława Golloba to początek nowej historii klubu. Klub niemalże oddłużony może realnie włączyć się do walki o sportowy sukces. Słabe do tej pory wyniki bardziej odpychały kibiców niż zachęcały do przybycia na stadion, który pamiętał chwile chwały. Ostatni sukces Poloniści świętowali w 2006 roku. Był to brązowy medal DMP. Od tamtego czasu infrastruktura poszła do przodu. Na stadionie jednak czas się zatrzymał. Na przełomie 2018/2019 ruszyła modernizacja obiektu. Koniec stycznia to konferencja prasowa, na której Tomasz Gollob został nowym Dyrektorem ds. Sportowych Polonii. W tle przejawiało się jeszcze nazwisko Zbigniewa Bońka, który oficjalnie żadnej roli nie piastuje, ale jak stwierdził jest chętny do pomocy bo Polonia leży jemu na sercu.
W tym momencie chciałbym się zatrzymać i pod koniec pochylić się nad pewną kwestią. Oczywiście cieszę się, że klub może pochwalić się wsparciem takich indywidualności. Pytanie jednak zasadnicze. Gdzie byli Ci ludzie, zwłaszcza jeden z nich gdy Polonia tonęła w długach? Nie neguję wyborów sportowych. Każdy ma ambicje, chce się realizować. Ale trzeba być też konsekwentnym a przynajmniej nie przeczyć sobie samemu słowem i czynem. Kolejny raz przywołam rok 2011, kiedy na balu sportowca Mistrz Świata z 2010 roku wymienił wszystkich, którym zawdzięcza swój indywidualny sukces. Wspomniał wówczas, że wszystko się zaczęło gdy zmienił otoczenie na Tarnów. Potem oczywiście Gorzów i osoba Władysława Komarnickiego, któremu wiele zawdzięcza. O Bydgoszczy nawet się nie zająknął.
Dziś ten sam człowiek mówi: Od dawna pomagałem Jurkowi w różnych sprawach, doradzałem np. co do toru. Teraz ta współpraca się zacieśnia. proszę nie doszukiwać się w tym drugiego dna, chęci skoku na kasę czy innych rzeczy.
Przypomnijmy, że w październiku ubiegłego roku Gollob miał kandydować na radnego do Rady Miasta … Grudziądza. Tylko wymogi prawne nie umożliwiły tego ruchu.
Dodaje też: Teraz czas zacząć odbudowywać pozycję Polonii na sportowej mapie. Powoli i z rozsądkiem. „Powoli i z rozsądkiem” to znaczy przyjąć dziką kartę i wystartować w Nice 1. Lidze Żużlowej z nie do końca oddłużonym klubem?
Osobiście odnoszę wrażenie, że Bydgoszcz stanowi dla Tomasza Golloba koło zapasowe. Z tym co się stało, z jego wypadkiem się nie pogodzę. Szczerze żałuję każdego sportowca, który stracił zdrowie w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej. Ale czy w planach taki Grudziądz, Tarnów czy wychwalany wielokrotnie Gorzów zorganizowali dla żużlowca turniej charytatywny czy innego rodzaju pomoc? Znów tylko ta "zapomniana" przez byłego zawodnika Bydgoszcz?
Już tylko miesiąc dzieli nas od żużlowej rywalizacji. W połowie marca ruszą mecze kontrolne i spragniony żużlowych wrażeń kibic przybędzie na stadion, aby posłuchać i poczuć tę zbliżającą się atmosferę. Jak dobrze, że luty jest taki krótki. Skończą się dywagacje a rozpocznie ściganie.