Formuła Speedway Grand Prix się wyczerpuje. Już kilka sezonów wcześniej mówiło się o odświeżeniu cyklu, wprowadzeniu korekt, które uatrakcyjniłyby rozgrywki o Indywidualny Czempionat Świata. Podejmowane próby mają podtrzymać zainteresowanie zawodami, które nadal cieszą się sporą popularnością ale brakuje już takiego czegoś, że człowiek powie z zachwytu „WOW”.
Zacznijmy może od tego, że rund jest za dużo. Wciąż te same twarze rywalizujące ze sobą średnio co dwa – trzy tygodnie. To może się znudzić. Pomijam już fakt, że te „same twarze” rywalizują ze sobą rok w rok. Trofeum przewidziane jest przecież dla Mistrza Świata. A zawodnicy tam startujący zazwyczaj wynikami bronią swojego miejsca w stawce potwierdzając, że znajdują się w ścisłej czołówce najlepszych zawodników globu. Tym, którzy jadą poniżej oczekiwań po rocznej przygodzie dziękuje się za udział w cyklu. Skoro rund jest za dużo to może warto byłoby ograniczyć ich liczbę do np. 6? I w ten sposób pozbawić się finansowych korzyści płynących z organizacji kolejnych imprez? BSI poszło w drugą stronę. Zdają sobie sprawę, że na kolejne odsłony cyklu w kalendarzu nie ma zbytnio miejsca. Wpadło więc na pomysł, aby rozgrywki jednodniowe przeobrazić w dwudniowe. W piątek odbywać się będą kwalifikacje do sobotniej rundy. Zawodnicy zamiast losować numery startowe sami o nie zawalczą w 60 sekundowej przejażdżce po torze. Najszybszy będzie miał prawo wyboru numeru jako pierwszy.
Ta rewelacja budzi we mnie mieszane uczucia. Co właściciele praw do cyklu chcieli tym manewrem osiągnąć? Większe zainteresowanie? Grunt że coś się dzieje wrażenie, że mają pomysł na ewolucje cyklu? Być może to odpowiedź na krążące pogłoski jakoby ONE SPORT miało przejąć prawa do imprezy? Informacja o wprowadzeniu tej „nowinki” kwalifikacyjnej poszła w świat chyba odrobine za późno, tak jakby na prędce próbowano czymś zaskoczyć. W Polsce mamy PGE Ekstraligę, która od tego sezonu rozgrywać będzie spotkania także w piątki. Znowu konflikt interesów na linii Polacy – Brytyjczycy?
Kolejne pytanie. Dlaczego tak usilnie próbują nam żużel upodobnić do innych dyscyplin wyścigowych? Naprawdę trudno o nowatorski system? Choć raz może to inni niech biorą przykład ze speedway`a a nie na odwrót? Może dlatego właśnie „czarny sport” jest tak mało popularny na świecie bo nie ma do zaproponowania niczego co z chęcią podłapaliby promotorzy sportów motorowych? Pytacie w takim razie co proponuję? Nie wiem. Ale to nie na moim koncie ląduje wielka gotówka za organizację imprezy.
Phil Morris odrzuca argumenty jakoby wybór numerów startowych miał wpłynąć na jeszcze większy podział sportowy między zawodnikami. Ja to widzę tak. Są zawodnicy, którzy lepiej czują się na torach po równaniu i tacy, którzy lepiej na polach zewnętrznych. Owszem, żeby wybrać numer startowy a tym samym pole, które by ich faworyzowało należałoby wpierw wygrać kwalifikacje. Ale do czego dążymy? Do wyrównania stawki czy promowania najlepszych? Jeżeli to pierwsze to dlaczego nie odwrócić sytuacji? Jako pierwszy wybierałby zawodnik, który (może nie w kwalifikacjach bo łatwo się podłożyć) w poprzednim turnieju zajął ostatnie miejsce?
Jak na dłoni widać, że tu chodzi tylko o kasę. Próbują nam wmówić, że to dla nas Kibiców. Lepsze widowisko, emocje i takie tam farmazony. Kibic tak naprawdę ma przyjść, zapłacić i wrócić później. Ten sam ze zdaniem którego, nikt się prawie nie liczy. Gdyby tak nie było to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, logiczniej. Tam gdzie kończy się logika, rozpoczyna kasa.