Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Żużlowe opowiadanie cz.7: Bajka o Rekinie, Króliczku i Koziołku.
 16.02.2019 23:53
Z przymrużeniem oka o tym, jak każdy chce upiec swój własny placek w jednym piecu. Proszę potraktować to jako odskocznię od rzeczywistości.

Rekin cieszył się sporym poważaniem. Służył pomocą, radą. Znakiem rozpoznawczym były ciemne gogle, które zakładał za każdym razem, gdy oddawał się wodnej akrobatyce. Zainteresowanie przybyłych kończyło się  jednak z chwilą udzielonej pomocy. Z tego względu Rekin czuł się samotny. Brakowało bliskiego stworzenia, kogoś kim mógłby się zaopiekować. Swoją pustkę próbował wypełnić rozmowami z Papugą. Papuga chłonęła wszystko co mówił Rekin i z chęcią roznosiła dalej rewelacje. Nie dociekała, nie pytała. Tylko słuchała i skrzętnie powtarzała słowo w słowo na swoim podwórku. Wiadomości docierały do najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej. Wieści o pomocnym Rekinie obiegła świat.

 

Królik mimo niskiego wzrostu miał wyrośnięte ego. Przyciągał jednak inne istoty, którym imponowała jego brawura. Cieszył się ogólną sympatią. Z łatwością też przychodziło nawiązywanie nowych kontaktów. Odnajdywał się w towarzystwie Lwów, Aniołów. Czegoś mu jednak brakowało. Nie potrafił określić swoich wymagań stąd zmieniał co jakiś czas otoczenie sądząc, że trafi w punkt swoich potrzeb. Nic jednak tego nie zwiastowało. Razu jednego przebywając na porannym zgrupowaniu zwierząt usłyszał coś takiego:

 

- AAA i teeen Reeeeekin móóóóówięę Waaaaamm on jest taki doooooobry i wspaniałomyyyyyyyślny i każdeeeeeemu pomaaaaaaga. – Papuga piała z zachwytu nad swoim powiernikiem. W najpiękniejszych słowach narysowała jego postać.

 

Królikowi zaświtała myśl: „Możet on mi pomożet?”. Gdy towarzystwo się rozbiegło, Królik zbliżył się do Papugi:

 

- A kuda jest ten Rjekin? – odważnie, stanowczo wręcz wymagając odpowiedzi zapytało stworzonko kolorowego ptaka. Ten szybkim ruchem skierował swoje patrzydełka w stronę wielkouszatego gryzonia, pomyślał chwilę i stwierdził: „Pooowiem Toooobie ale naaaajpierw opooooowiedz mi swooooją histoooorię”. Królik zdziwił się lekko wymaganiami, ale chęć poznania uczynnego Rekina była na tyle silna, że usiadł z Papugą i opowiadał o swoim dotychczasowym życiu. Papuga w swoim stylu chłonęła każdą literkę, każde słowo a dziub raz po raz otwierał się ze zdumienia. Nie chcąc jednak wytrącać z transu w jakim był Królik, potakująco zachęcała do kolejnych zwierzeń. Królik opowiadał jak to z Lwami uczył się polować albo jak Anioły uczyły go latać. Zdradził też, że nadal czuje pustkę. Gdy zakończył swoją wspomnienia, Papuga wskazała jemu drogę, którą ma rozpocząć swoją wędrówkę.

 

- Wiiiiidzisz tamto światełkooooo? – Papuga wskazała na światło latarni morskiej. – Musisz tam się uuuuudać . Taaaaam znaaaaaaaajdziesz Rekiiiiiiina. Droooooooooga jest dłuuuuuuuuuuga, kręęęęęęęęęęta. Będziesz odczuwał zmęczeeeeenie i głóóóóód. Pamiętaj jednak niczeeeeeeeego po droooooooooodze nieeee jeeeeedz.– Ostrzegała Papuga.

 

- Paczjemu? – dopytywał Królik. – Jeżeeeeli nieeee chcesz straaaaacić futeeeeerka to zastooooosuj się doooo teeeeej raaaaady. – po czym Papuga odleciała w znanym tylko sobie kierunku.

 

Królik spojrzał w miejsce, które Papuga mu wskazała. „Hmm, oczeń daljeko” pomyślało zwierzątko ale nie zwlekając dłużej ruszyło w drogę. Kicał dzień, kicał noc. Odnosił wrażenie, że światełko się nie przybliżało. W końcu zgłodniał. „Te frukty wyglądajut krasna”. Nie zważając na zakaz od Papugi zwierzątko zażyło kilka jagód, które jemu zasmakowały. Poczuwszy następnie zbliżającą się senność, odszedł do krainy „Honolulu”. Obudziwszy się poczuło wielką moc. „Aż chcieju się żyć” i pośmigało dalej do Rekina. Kicał tak szybko, że sam się aż zadziwił. „Wow. Nikagda ja tak bystro nie bieżał”. Im szybciej jednak biegł tym bardziej było mu zimno. W pewnym momencie chłód stał się tak przenikliwy, że zatrzymał zwierzątko w miejscu. „Oczen chołodno.” Po czym spojrzał na siebie i powiedział: „A kuda mój mech? Czy widjeliście mój mech?” Królik szukał futerka, które zgubiło. Podbiegło do Myszki Miki, która na jego widok się zlękła i uciekła na Marsa. Podobnie postąpiły kolejne, napotkane zwierzęta. Królik pierwszy raz w życiu poczuł się samotny. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. „Paczemu ja to wzjał. Paczemu?” z takimi wyrzutami ruszył w stronę Rekina. Nic mu przecież więcej nie pozostało. Kicał dzień, kicał noc. Zaczął tracić nadzieję, czy Papuga nie zmyślała. Z mniejszym niż początkowo zapałem poruszał się dalej. Nagle usłyszał znajomy głos.

 

- Tuuuu jesteeeeś. Nareeeeeszcie. Już zaczęęęęliiiiiśmy sięęę maaaartwić czyyy nieeeee zbłądziiiiiiiiiiiłeeś. A coooo tooooo staaaaało sięęęę z Toooobąąą? – Papuga zauważyła zmianę w wyglądzie Królika. Gdzieeee twooooooooje futeeeeeeerko? – dopytywała.

 

Królik ucieszył się na widok Papugi. Opowiedział jak zjadł rosnące po drodze jagody, jak biegł dzięki nim baaaardzo szybko i jak stracił futerko. Wspomniał, że nikt nie chciał z nim potem rozmawiać bo się bali odmiennego wyglądu. Papuga w swoim zwyczaju wszystkiego wysłuchała, okazując wyrazy współczucia. Gdy miała pytania, zadawała je otrzymując wyczerpującą odpowiedź. Następnie wskazała miejsce gdzie Rekin już na Królika czekał. Ten, mimo wszechogarniającego chłodu podbiegł tam. Papuga również tam pofrunęła, aby zdać relację Rekinowi.

 

Królik dotarł na miejsce. Na widok Rekina ucieszył się, jednakże był pełen obaw, czy będzie wstanie jemu pomóc. Rekin wyczekiwał gościa. Gdy przybył ruchem płetwy zachęcił gryzonia bliżej siebie:

 

- Padajti ka mnie, pażałsta! – na te słowa Rekina, Królikowi aż uszy z radości powędrowały ku górze, słysząc swój rodzimy język. „Balszoje spasiba” – odpowiedział uszaty gość i się zbliżył.

 

Był taki jak opisywała Papuga. Pewny siebie, w czarnych okularach, które dodawały jemu tajemniczości a zarazem bystrości.

 

- Jak Tobie pomóc? – zapytał Rekin i momentalnie wybił Królika z zamyślenia. Gość zaczął więc opowiadać swoją historię od początku. O jego brawurze, o sympatii jaką był darzony a także o tym jak szuka swojego miejsca. Opowiedział też jak stracił wszystko co miał z powodu jagód. Nie może już tak szybko pędzić bo bez futerka zimno, nie może z nikim rozmawiać bo każdy się jego boi. 

 

-Tak słyszałem to wszystko od Papugi. Ciężka sprawa. – dumał przez chwilę Rekin. Po chwili dodał słowa, które kolejny raz Królika podniosły na duchu. – Znam też rozwiązanie. Czy jesteś gotowy na poświęcenie?

 

Królik nie wahał się. Nie pytał o nic. Ważne było dla niego w tej chwili aby powrócić do dawnej sprawności i wyglądu. Zgodził się choć sam dokładnie nie wiedział na co.

 

Od tej pory Królik stał się w pewnym sensie częścią rodziny Rekina. Wspólnie przebywali, rozmawiali. Z czasem znajomość przerodziła się w przyjaźń. Wyjawiali sobie najskrytsze tajemnice. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Rekin zaopiekował się gościem. Przekazywał różne tajniki wiedzy, nauczył pływać oraz nowego spojrzenia na świat. Królik odzyskiwał dawny urok i wigor. Powracająca sprawność dawała jemu wiele radości. Królik zaczął coraz bardziej korzystać ze swobody. Oddalał się od Rekina. Boss czuł, że traci „syna”. Nakazał więc Papudze, aby ta rejestrowała przebieg poczynań gryzonia. Ptakowi nie trzeba było tego powtarzać. Czuł się w swoim żywiole. Gdy tak z wysokości śledził poczynania kicajca, dostrzegł towarzystwo w którym się zwierzątko obracało. „Toooo się nie spodoooooba Rekinoooowi” – powiedziała do siebie Papuga a następnie odleciała zdać relację zleceniodawcy. Rekin słysząc najnowsze doniesienia zmartwił się. Obawiał się, ze znowu pozostanie sam. Nie był wstanie dorównać nowemu znajomemu Królika. „On porusza się po lądzie. Ja tylko w tej wodzie mogę przebywać” – nakreślił swoją sytuację. „Ma nade mną przewagę. Cóż. Trzeba to rozegrać inaczej” – po czym zaczął obmyślać plan działania. Papuga swoim dociekliwym wzrokiem próbowała wyciągnąć coś od Rekina. Ten uległ w końcu i powiedział coś takiego: „Musimy wywołać u niego poczucie przywiązania, i że jest mi winien dozgonną wdzięczność za to co dla niego uczyniłem”. Papuga odpowiedziała: „Aaaale on jest wolnym zwierzęciem. Może robić co zechce”. Trudno było się Rekinowi z tym nie zgodzić. Po chwili zastanowienia spojrzał jednak na Papugę z szelmowską miną i rzekł: „A od czego mam Ciebie?”. Papuga szybko zajarzyła temat.

 

Kiedy więc Królik późnym wieczorem powrócił  z jednej ze swoich wojaży, Rekin srogim wzrokiem zaprosił go na poważną rozmowę:

 

- Nie możesz tak na cały dzień znikać – rozpoczął łagodnym lecz zdecydowanym tonem. – Zrozum boję się o Ciebie. Tam czeka na Ciebie wiele złego. Będą chcieli sprowadzić Ciebie na niekorzystną drogę.

 

- Nie bójsja. Oczen haraszo. – odpowiedział gryzoń, zupełnie lekceważąc zdanie Rekina. – Jestem silnyj, bystryj i umnyj. – kontynuował Królik zaznaczył jednak, że te cechy są zasługą pływającego stworzenia. A znajesz? – rzucił, chcąc zmienić temat Królik. Gdy zobaczył, rysujące się zainteresowanie Rekina podjął dalej. – Ja był w Pacanowie. U Koziołka. Rekin w  tym momencie przybierał coraz to surowszą mine. Królik kontnuował: On chaćju mi pakazać góry, i rjeki. On mnie prigłasił doma. Ja praszu Tjebje, mogu idti do niego?

 

Na te słowa Rekin się rozsierdził. Pokazał dotąd nieznane swoje oblicze. Okulary spadły do wody a schowane do tej pory zębiska wreszcie ujrzały światło dzienne. Królik się zląkł. Nigdy takiego go nie widział. Rekin wydał taki dźwięk, że wszystkie zwierzęta lądowe i wodne się zebrały. Przyleciała też Papuga. Królik nie wiedział co się dzieje.

 

- Zabraniam Tobie rozmawiać z Koziołkiem. Zabraniam Tobie gdziekolwiek się oddalać. Przygarnąłem Ciebie, gdy nikt inny nawet nie chciał spojrzeć na Ciebie spojrzeć. Opiekowałem się Tobą, wychowywałem, uczyłem. A Ty tak mi się odpłacasz? Chcesz mnie zostawić? – grzmiał Rekin.

 

Królik był zdezorientowany. Czuł się zaszczuty. Szybkim ruchem głowy szukał małej szczeliny między zgromadzonymi zwierzętami, aby uciec. Rekin z kolei nawoływał by przyprowadzić jemu niewdzięcznika. Gdy towarzystwo się ruszyło, Królik wyczaił moment i czmyknął miedzy zdezorientowanymi, przybyłymi zwierzętami. Jego szybkość budziła podziw. Nim się ktokolwiek zorientował, Królika dawno nie było na miejscu. Papuga chciała go namierzyć ale Boss powstrzymał pierzastego zwiadowcę. – Tu mi będziesz bardziej potrzebny. – rzekł do ptaka. Potem miał przekazać, co słowo w słowo mówić, co i komu powtarzać, jakiej retoryki używać i kogo ofiarą, a kogo winnym wskazać.

Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 3
Michał Lewandowski (za: wyobraźnia)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com