Szacunek. Tylko tyle potrzeba, żeby swoją pracę wykonywać uczciwie, rzetelnie a przede wszystkim z dobrym smakiem. Szanuję pracodawcę, kolegów z pracy, potencjalnych klientów. Utrzymanie dobrych relacji to podstawa w każdym wykonywanym zawodzie. Zwłaszcza tam, gdzie całą robotę wykonuje się słowem.
Co było pierwsze? Jajko czy kura? Odwieczne pytanie z fundamentalnymi elementami filozoficznymi przysparza każdemu próbującemu dojść prawdy bólu głowy. Neurony przesyłają dostępne informacje z prędkością, której nawet żużlowcy nie osiągną. My jednak nie będziemy aż tak nadwyrężać naszych szarych komórek. Skupimy się na czymś zupełnie oczywistym. Na naszej populacji – ludziach.
Każdy wpierw jest człowiekiem. Dopiero późniejsze doświadczenia kształtują go na strażaka, księgowego czy dziennikarza. Każdy wykonywany zawód ma być misją dla drugiego człowieka. Strażak pomaga, księgowa liczy a dziennikarz przekazuje rzetelną informację. Ten ostatni jest pośrednikiem między nadawcą a odbiorcą. Pomiędzy idolem a jego fanami. Można nawet się pokusić o stwierdzenie, że swoją ręką może uczynić kogoś popularnym a kogoś z tego piedestału glorii i chwały zrzucić. Bardzo odpowiedzialne stanowisko. Stąd osoba, która je piastuje musi cechować się odpowiedzialnością za wypowiedziane słowo, obiektywizmem a przede wszystkim pozostać w cieniu. Główną postacią nie jest piszący a ten, kto jemu niejako zleca do napisania swoje słowa. Jeżeli ktoś wykonując dziennikarskie obowiązki zapomina o tym jakże ważnym szczególe, można śmiało uznać, że minął się z powołaniem.
Pod koniec lutego groźnemu wypadkowi w trakcie przygotowań do zbliżającego się sezonu uległ Grzegorz Zengota. Zawodnik przez dłuższy czas sam nie był w pełni świadomy swojego stanu zdrowia. Żył w niepewności. Późniejsze diagnozy tylko pogłębiały stan, w którym się znajdował. Najbardziej potrzebował spokoju. Żużlowiec nie jest celebrytą, a tym bardziej blogerem o czym niektórzy zapominają i nie musi informować o swoich problemach opinię publiczną. Jest zawodnikiem i na takiej płaszczyźnie, tylko takiej powinna odbywać się relacja na linii zawodnik – dziennikarz – fani. Rzeczą ludzką jest ciekawość, a tym bardziej taka, która buduje się z czystej troski o zdrowie. W pewnych momentach jednak bardziej pomocne jest milczenie i medialna cisza, niż pompowanie sensacyjnego balonika.
Kilka dni temu Grzegorz Zengota udzielił szczerego wywiadu. Czytając jego wypowiedzi czuć, że zawodnik wraca do formy, tej psychicznej. Na pewno jednak nie pomogły smsy w stylu: „trzeba kuć żelazo, póki gorące” domagając się przy tym kontaktu zwrotnego ze strony zawodnika. Nie liczyły się emocje rozmówcy, stan zdrowia. Tylko fakty, bo coś się stało i jest news, który będzie źródłem większej ilości odsłon witryny sportowej. Dziennikarz, który posunął się do takiego, desperackiego można to nazwać kroku, nie zasługuje na tytuł którym się posługuje. To nie jest konkurs na hot news. Dziennikarzem się jest lub bywa. Gdy jest pasją rodzą się rzetelne informacje, gdy przymusem portal staje się pudelkiem, sportowym pudelkiem.
Dla tamtego dziennikarza taka mała rada. Czasami trzeba odstawić na bok swoje niespełnione marzenia z dzieciństwa.