Antonio Lindbaeck wrócił do ścigania w niezłym stylu, teraz przed nim sporo wyzwań przed nowym sezonem. Szwed stał się wyjątkowo aktywny ostatnio w mediach społecznościowych.
Ci, którzy wątpliwi w przeżywającego wzloty i upadki zawodnika „Trzech Koron”, dostali w tym sezonie ostateczną odpowiedź. Szwed nie zapomniał jak się jeździ i w kilku meczach Startu to on był wiodącą postacią zespołu. Gnieźnianie wyciągnęli do niego rękę i akurat ten ruch okazał się trafiony. Co zrobi teraz Lindbaeck?
Wiadomo na razie tyle, że zakończył się etap współpracy z rodziną Hellstroem-Baengsów i od nowego sezonu „Toninho” pójdzie własną ścieżką. Pracy przed nim sporo, bo jak nieoficjalnie wiadomo, inwestorem teamu był ojciec młodego Philippa, więc niewykluczone, że Lindbaecka czekać będzie budowa wszystkiego od podstaw. Na razie stał się on wyjątkowo aktywny w mediach społecznościowych i chociażby dziś rozlicza się z tym co m.in złego go spotkało. Pisownia oryginalna.
„Przeciwnosc niesie sukces, znasz tę historię. Byłem na górze, ale byłem na dole, ci, którzy myślą, że znacie moją historię, znacie tylko ułamek. Tak wielu ludzi, którzy wbili mi nóż w plecy, kiedy już im to nie pasuje, lojalność kończy się wtedy, gdy nie mogą już ze mnie skorzystać, podróż, którą odbyłem i odbyłem uczyniła mnie silniejszą niż kiedykolwiek.
To niesamowite, że znów mogę poczuć taką radość ze ścigania i mam nadzieję, że to się okaże. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim moim fanom, przyjaciołom i klubom, które wspierały mnie i pomagały mi zarówno na trasie, jak i poza nim”