- Teraz nie wypada źle mówić o trenerze, bo ławę można grzać. Oczywiście, żartuję. Z Rafałem poznałem się najprędzej wśród wszystkich naszych zawodników. W podobnym czasie zaczynaliśmy przygodę z żużlem. Po raz pierwszy spotkaliśmy się zaraz po tym, jak Rafał zdał licencję w Pile. Od 1995 roku zaczęliśmy się już ścigać. Jest moim najbliższym kolegą z toru. Przeżyliśmy razem wiele fajnych sytuacji, wiele imprez przejechaliśmy. Mieliśmy oczywiście też małe zadry na torze, ale to normalne. Same pozytywy mogę o nim powiedzieć. To fajny gość. Jako trener też sobie poradzi, bo był dobrym żużlowcem, ma otwarty umysł i podejście pedagogiczne - mówi "Pepe".