Niedawno pojawiła się informacja, że dotychczasowe, mało prestiżowe oraz nie cieszące się wielką popularnością rozgrywki o Indywidualne Mistrzostwo Europy, zmieniają swoje oblicze. Po przedstawionych propozycjach należy stwierdzić: szykuje nam się kolejna interesująca impreza żużlowa.
Prawa do przeprowadzenia tych rozgrywek do 2015 roku zakupiła firma OneSportMarketing. Nie jest to bez znaczenia, gdyż przedsiębiorstwo pochodzące z Torunia ma już na swoim koncie organizację m.in. meczu Polska-Reszta Świata, który według Kapituły VI Gali Sportu Żużlowego uznany został za imprezę żużlową 2011 roku. Świadczy to o poziomie i profesjonalizmie tej firmy.
Jakie są konkretne decyzje ludzi z OneSportMarketing? Po pierwsze, za zmianą formuły IME ma iść również nowa nazwa zawodów. Od tej pory Indywidualne Mistrzostwa Europy będą nazywać się Speedway European Championship. To dopiero początek.
Po drugie, dotychczasowe zawody jednodniowe będą odbywać się w formie czterech oddzielnych imprez żużlowych (finały). Oprócz tego zostaną rozegrane wcześniej zawody półfinałowe oraz Challenge. Wydaje się, że prezesi z OneSport wymyślili to odpowiednio, gdyż zawody te będą się wyraźnie różnić od Grand Prix, co uatrakcyjni zmagania o IME. Taka liczba zawodów wydaje się być również odpowiednia dla zawodników. Nie bez znaczenia są również w tej kwestii sprawy finansowe.
Wstępnie wiadomo, że dwa etapy finałowe Speedway European Championship odbędą się w Polsce. Mówi się o Rzeszowie i Zielonej Górze. Pozostałymi kandydatami do organizacji pozostałych dwóch cykli są: Togliatti (Rosja) oraz Gorican (Chorwacja). Imprezy półfinałowe i Challenge planowane są na Ukrainie, Węgrzech, Słowacji oraz Austrii. Posunięcie mające na celu organizację tej imprezy w miastach innych niż znane nam z Grand Prix (wyjątek stanowi Gorican) jest bardzo dobre. Na pewno sport żużlowy zyska na popularności, jeśli impreza ta będzie organizowana w Rosji czy w Czechach i to w miastach do tej pory nieznanych albo słabo znanych przez przeciętnego kibica naszego sportu. Dobrze również, że tak poważna impreza zawita na Węgry oraz do Austrii, gdzie sport ten jest mniej popularny. Również same miasta zyskają ciekawą promocję, co w końcu nie jest bez znaczenia. Byłoby idealnie jeśli w kolejnych latach rozgrywki SEC gościłyby zawsze w innych miastach.
Jeśli chodzi o popularność żużla, to na pewno pozytywnie wpłynie na to transmisja całego cyklu imprezy przez Eurosport. Stacja ta oprócz retransmisji z Grand Prix kilka lat temu, do tej pory nie angażowała się w sport żużlowy, a przecież jest to potężny koncern, mający odbiorców w 59 krajach. Będzie już to trzecia stacja telewizyjna transmitująca w Polsce żużel, co wpłynie na podniesienie rangi speedwaya w całej palecie dyscyplin sportowych. Taka decyzja organizatorów wpłynie zapewnie pozytywnie na kwestię finansową (liczba sponsorów), bez której cały cykl zawodów by się nie odbył. Nowa stacja to również nowa ekipa komentatorsko-ekspercka. Natomiast czym więcej dyskusji o tym sporcie, tym więcej dla niego korzyści.
Co do finansów... Nicki Pedersen ostatnio ujawnił, że pod względem zarobków, SEC będą bardziej opłacalne dla zawodników niż Grand Prix. Mówi się, że do podziału ma być w każdym turnieju 50 tys. euro. Teraz już wiemy, dlaczego czołówka żużlowców nie odmówiła startu. Mam na myśli tutaj Emila Sajfutdinowa, Andreasa Jonssona, Alesa Drymla, Tomasza Golloba czy wspomnianego Nickiego Pedersena. Mam nadzieję, że jeszcze kilku zawodników nie odmówi. Akurat pod tym względem fajnie byłoby konkurować z Grand Prix.
Z niecierpliwością możemy czekać na 20 kwietnia, kiedy to w ukraińskim Czerwonogradzie, odbędą się pierwsze zawody półfinałowe, a potem co kilka tygodni kolejne zawody z cyklu SEC. Miejmy nadzieję, że może nie w pierwszym roku, ale w kolejnych latach, impreza ta zyska chociaż podobną popularność jak Grand Prix, a przez to na pewno uatrakcyjni sport żużlowy.
Damian Wroński (za: inf. własna)