Już 23 marca, zawodami w nowozelandzkim Auckland, rozpocznie się nowy cykl Grand Prix. Dzień po dniu będziemy przedstawiali Państwu sylwetki uczestników rywalizacji o Mistrzostwo Świata. Dzisiaj Martin Vaculik.
Martin Vaculik na świat przyszedł 5 kwietnia 1990r. w Słowacji. Już od najmłodszych lat prezentował się bardzo dobrze na żużlowych torach. Jako 16-latek zdobył brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Czech Juniorów, a rok później zdobył to samo trofeum w kategorii seniorów, będąc tym samym najmłodszym zawodnikiem triumfującym w tych zawodach. W tym samym czasie Vaculik zaprezentował się dobrze w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów, gdzie uplasował się na szóstej pozycji.
Wraz z biegiem czasu kariera Vaculika rozwijała się coraz lepiej. W 2008r. zaczął startować w trzech silnych ligach świata: polskiej Ekstralidze, szwedzkiej Elitserien oraz duńskiej Super Lidze. Już rok później został trzecim najlepszym juniorem polskiej Ekstraligi oraz zdobył brąz w walce o IMEJ. Z roku na rok Słowak był coraz bardziej doświadczonym zawodnikiem i wróżono mu interesującą karierę. W 2010r. został najlepszym juniorem w polskiej lidze oraz najlepszym zawodnikiem tarnowskich jaskółek. A to był dopiero początek.
Kariera Martina Vaculika rozwinęła skrzydła w poprzednim sezonie. W Polsce ze średnią meczową 8,56 był jednym z liderów Unii Tarnów i zdobył DMP. W Skandynawii powtórzył ten sukces i z Elit Vetlandą sięgnął po tytuł Drużynowego Mistrza Szwecji. To jednak nie był największy sukces Słowaka. Dzięki kontuzji Jarka Hampela i Kennetha Bjerre w połowie sezonu mógł regularnie startować w cyklu Grand Prix jako pierwszy rezerwowy cyklu. Już w swoim debiucie wygrał zawody w Gorzowie, pokonując w finale aktualnego Mistrza Świata Chrisa Holdera. Na tym jednak nie poprzestał. W kolejnych rundach trzy razy był bliski wystąpienia w półfinale, raz uplasował się na czwartym miejscu, a w ostatniej rundzie w Toruniu zajął piąte miejsce.
Słowak na nadchodzący cykl Indywidualnych Mistrzostw Świata otrzymał stałą dziką kartę. Zasłużenie. Od początku swojej kariery pokazuje, że potrafi się ścigać, a w poprzednim sezonie udowodnił, że potrafi też wygrywać z najlepszymi. Jako jeden z najmłodszych uczestników cyklu jest w stanie wnieść sporo świeżości do zawodów, podobnie jak wcześniej Chris Holder czy Emil Sayfutdinow. Czy pokusi się o równie świetne wyniki jak przed sezonem? Z pewnością go na nie stać.
Mateusz Widera (za: inf. własna)